X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A niech to... No dobra, wygrałeś. Zawsze ci się udaje
nakłonić innych, by tańczyli, jak im zagrasz?
- Staram się.
- Moje gratulacje. Jesteś w tym dobry.
- Taka moja praca.
Zabrzmiało to dość tajemniczo, ale nie chciała do�
ciekać. Naprawdę była bardzo zmęczona, marzyła tyl�
ko o łóżku, ale nie mogła zrobić przykrości przyjaciółce.
Wróci na pokaz sztucznych ogni, ale nie musi jej w tym
towarzyszyć Kazim. Pożegnała go i poszła poszukać Izzy.
- Wspaniałe przyjęcie. Powiedz mi, co mam jutro robić.
Jak widzę, każdemu coś przydzieliłaś.
- Chłopaki dzisiaj posprzątają, a Pepper zrobiła wczo�
raj lunch. Może mogłabyś przygotować śniadanie? Wiem,
że wstajesz skoro świt.
- Dla ilu osób?
- Pięciu, może sześciu. Zależy, ile wstanie.
- Jak poczują zapach bekonu, wstaną wszyscy.
W tym momencie nad ich głowami zaczęły wybuchać
pierwsze sztuczne ognie. Izzy wtuliła się w Dominika
i razem oglądali wspaniały pokaz.
Ta jakże niewinna scena rozdrażniła Natashę. Jej przy�
jaciółka zatracała się w ramionach narzeczonego, odda�
wała mu się, a on ją po prostu brał we władanie. Natasha
nienawidziła takiego uzależnienia, takiego poddaństwa.
Odwróciła się - i ujrzała za sobą ciemne oczy.
- To znów ty - powiedziała niezbyt zachęcająco.
- Jesteś absolutnie pewna, że nie zazdrościsz Isabel?
- Absolutnie.
Potrząsnęła lekko głową i potarła oczy.
- Ty płaczesz...
- To dym, zawsze tak na niego reaguję.
- Hm... Uważasz, że Izzy będzie nieszczęśliwa?
Pokręciła przecząco głową.
- To może nie lubisz Dominika? Zabrał ci najlepszą
przyjaciółkę.
- Daj spokój. Nic podobnego nie przyszło mi do głowy
- Nie wierzę ci.
- Po prostu martwię się o nią. Małżeństwo to wiel�
ka niewiadoma. - Powinna była na tym poprzestać,
ale pobłysk drwiny w oczach Kazima wyprowadził ją
z równowagi. - Chcesz znać prawdę? Otóż mężczyz�
ni przydatni są w tylko w trzech sytuacjach, lecz wca�
le nie są niezastąpieni. Mądra kobieta nie komplikuje
więc sobie życia jakimś papierkiem, który samcowi daje
do niej jakieś prawa.
- Ach tak... - Kazim był wyraznie zszokowany tą femi�
nistyczną deklaracją niepodległości.
Dobrze, pomyślała. Zarazem jednak poczuła się nie�
swojo. Obiecała przecież Izzy, że pokocha Kazima jak
brata. Ale cóż, nie było takiej możliwości.
- Jakie to sytuacje?
Uśmiechnęła się złośliwie.
- Wyjmowanie myszy z pułapek. Otwieranie szampana.
Szybki numerek.
-Hm...
- Można przygarnąć kota i myszy mamy z głowy.
Szampan może otworzyć kelner w restauracji. A szyb�
ki numerek...
- No właśnie, co z nim?
- Z samej nazwy wynika, że szybko mija, a John Donne
jest nieśmiertelny.
- Donne? Interesujesz się poezją?
- A co w tym dziwnego?
- Po prostu miło słyszeć. - Bardzo cenił tego baroko�
wego poetę, szczególnie za jego lirykę miłosną. - Jesteś
jednak pewna, że dla żadnego, jak to nazwałaś, samca,
nie ma miejsca w twoim życiu?
- Od kiedy to zrozumiałam, radzę sobie znakomicie.
Jesteście nad wyraz kłopotliwą pomyłką ewolucji, niczym
więcej - zakończyła słodziutko.
Popatrzył na nią w zamyśleniu, a potem dotknął jej
dolnej wargi tak delikatnie, jakby musnął ją motyl. Nie
wiedzieć czemu, to dotknięcie było znacznie bardziej in�
tymne niż pocałunek.
- Wystarczyłaby mi jedna noc, żebyś zmieniła zdanie
- wyszeptał. - Tylko jedna noc.
Chciała zaripostować błyskotliwie, lecz Kazima już nie
było.
ROZDZIAA PITY
Kazim nie bardzo wiedział, co sądzić o Natashy. Do�
tąd unikał takich kobiet, nie były w jego typie, lecz bawił
się przy niej znakomicie. Po prostu dzięki niej zapomi�
nał, że jest osobą publiczną i znów czuł się jak za stu�
denckich, beztroskich czasów. Poza tym, co tu ukrywać,
z dziką rozkoszą przywitałby ją w swoim łóżku.
No i lubiła poezję.
- Ta blondyneczka to prawdziwe wyzwanie - mruknął,
naciskając guzik interkomu, by połączyć się z Tomem
Soltano.
- Słucham?  Blondyneczka"? Nie znam tego pseudoni�
mu - zaniepokoił się szef bezpieczeństwa.
- Kiedyś może poznasz. Otrzymałem twoją wiadomość.
Jakieś kłopoty?
- Jeszcze nie, ale Sulejman znikł z radaru. Obawiam się,
że szykuje jakiś duży numer. Daj mi znać, gdyby wyda�
rzyło się coś niezwykłego.
- Zawsze tak robię. - %7łegnaj, studencka beztrosko. -
Do zobaczenia jutro, Tom.
Przerwał połączenie i poszedł do swojego pokoju, któ�
ry sąsiadował z sypialnią Natashy. Miał nawet drzwi, któ�
rymi mógł dostać się do egipskiej łazienki. Co by zrobiła,
gdyby z nich skorzystał? Nie potrafił przewidzieć jej re-
akcji. I zaraz przypomniał sobie piękne szare oczy i ku�
szące usta...
Uderzył pięścią w okno.
- Do diabła z takim życiem! Obowiązki, terminy, pilne
i jeszcze pilniejsze sprawy...
Wiedział, że tej nocy nie zaśnie. Tak dawno już nie na�
pisał żadnego wiersza. Usiadł przy biurku, wyjął kartkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •  

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.