[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie zdradzę się ani słowem, że udało mi się wycisnąć z pani
prawdę, zrzucę winę na plotki i krążące słuchy. Wiem, że ma pani do-
bre intencje i pragnie zachować lojalność wobec Emily, ale nie
wszystko pani rozumie, panno Lauritzen.
Osunęła się na najbliższe krzesło, nagle zakręciło się jej w głowie i
zrobiło się słabo. Jak Emily mogła stracić dla niego głowę? Klara znała
odpowiedz. Widziała, jak w tym roku zabiegał o względy Emily. Poza
tym był niepokojąco przystojny i roztaczał niezwykły urok. Tak, rozu-
miała przyjaciółkę, ale mimo to miała pewność, że Emily popełnia
straszliwy błąd.
R
L
- Gdzie ona jest? Mów, już pózno. Pokręciła głową zroz-
paczona.
- Poświęci pani Svenda dla swojej pracodawczyni? Pożałuje pani.
- Na Jomfruland - wyznała ledwie słyszalnie.
- Na Jomfruland? - spytał z niedowierzaniem. Skinęła głową, czuła
siÄ™ podle.
- Pauline Selmer, malarka, kupiła tam dom. Wyjechała do Bergen i
Emily...
Błyskawicznie doskoczył do Klary i złapał ją za ramiona.
- Jest sama, czy może wrócił do niej Aksel Hartwig?
- Sama.
Gerhard wydawał się zaskoczony. Mocniej ją ścisnął.
- Z kim rozmawiała?
- Z Rebekką - wykrztusiła. - Z pana bratem i siostrą jednej ze słu-
żących w Egerhøi.
- I co jej powiedzieli? - Puścił ją. Klara pomasowała bolące miejsca,
chciało jej się płakać. Wszystko poszło nie tak.
- %7łe ma pan kobietę i dwóch synów w Langesund.
- Rozumiem. Moja macocha nigdy siÄ™ nie poddaje. Powolnymi
krokami zbliżył się do drzwi. Potem odwrócił się z dziwnym wyrazem
twarzy.
- Dziękuję - rzekł. - Muszę panią prosić o jeszcze jedno.
- Co...
- O milczenie. Ta rozmowa musi pozostać między nami. Zwiększę
Svendowi pensję. Zobaczy pani, będzie go stać, żeby się ożenić.
Nie odpowiedziała, czuła, że sprzedała Emily, lecz jednocześnie
wiedziała, że nie powinna się winić. Nie miała innego wyboru. Zdawa-
ła sobie sprawę, że Gerhard wyrzuciłby Svenda z pracy i chłopak nie
znalazłby innego zajęcia.
Uśmiechnął się nieoczekiwanie.
- Niech pani nie żałuje, panno Lauritzen. Dziś wieczorem nie za-
chowałem się wobec pani zbyt uprzejmie, ale proszę mi wierzyć, że
R
L
zrobiłem to z miłości. Udowodnię to. Pewnie mi pani teraz nie wierzy,
ale naprawdÄ™ kocham Emily.
Patrzyła na niego jak zaczarowana.
- Mam pani słowo, że zachowa pani milczenie?
- Tak, panie Lindemann - odparła; poczuła się zmęczona i odrę-
twiała. - Nikomu nie wspomnę o tej rozmowie.
W tej samej chwili już go nie było. Klara nie wiedziała, co robić.
Nie mogła ostrzec Emily, nie wolno jej słowem wspomnieć o tym, co
tu zaszło. Co Gerhardowi teraz strzeli do głowy? Wstała, lecz musiała
na moment oprzeć się o stół, zanim mogła zaufać swoim nogom.
Czy Rebekka mówiła prawdę? Co Gerhard powie, kiedy stanie
przed Emily? Jednak nie uda mu się zmusić panny Egeberg do miłości,
jak ją zmusił do wyznania prawdy o kryjówce na wyspie. Jakie histo-
ryjki wymyśli?
Nie nazwał oszczerstwem rewelacji Rebekki. A więc mimo
wszystko jego macocha nie kłamała.
Klara podeszła wolno do swojego pokoju i poczuła, że mogłaby za-
snąć na wiele dni. Czy Gerhard naprawdę kochał Emily, czy jego za-
pewnienia to tylko puste słowa? Musiała przyznać, że nie wiedziała,
jak go rozszyfrować. Wśliznęła się pod zimną kołdrę. Starała się uspra-
wiedliwić przed samą sobą - Emily i tak nie zdołałaby zbyt długo się
ukrywać, prędzej czy pózniej ona i Gerhard musieliby się spotkać i
rozmówić.
Wierciła się i zwijała w kłębek. A potem pomodliła się do Boga, by
Svend ani Emily nigdy się nie dowiedzieli o tym, co zrobiła.
R
L
Rozdział 9
Emily nagle się obudziła. Kilka srok skrzeczało i przekomarzało się
na drzewie tuż za otwartym oknem pokoju. Długo spała, poznała to po
słońcu. Dziwne. Wczoraj wieczorem bała się ciemności i myślała, że w
ogóle nie zaśnie, ponieważ mężczyzna, który przyniósł drewno, po-
rządnie ją przestraszył. Poza tym nie przywykła do samotności i czuła
się nieswojo w domu położonym z dala ód ludzi.
Woda w dzbanku była orzezwiająca i zimna. Emily umyła się
szybko i włożyła spódnicę i bluzkę. Do środka przez okno wpadało
ciepłe powietrze. Poszła do kuchni i rozejrzała się wkoło. W tej samej
chwili poczuła, że brakuje jej dużej, przytulnej kuchni hotelowej. Już!
Zdenerwowała się na samą siebie. Powinna raczej pomyśleć, że ma
wolne od wszystkich obowiązków, potraktować pobyt na wyspie jak
wakacje, tak jak zresztą wszystkim powiedziała. Powinna chodzić na
długie spacery i nabierać sił. Zaczerpnąć wystarczająco dużo sił, by
przeciwstawić się Gerhardowi.
Nie wolno jej w kółko o nim myśleć, to ją zbyt wyczerpywało. Po- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
- Nie zdradzę się ani słowem, że udało mi się wycisnąć z pani
prawdę, zrzucę winę na plotki i krążące słuchy. Wiem, że ma pani do-
bre intencje i pragnie zachować lojalność wobec Emily, ale nie
wszystko pani rozumie, panno Lauritzen.
Osunęła się na najbliższe krzesło, nagle zakręciło się jej w głowie i
zrobiło się słabo. Jak Emily mogła stracić dla niego głowę? Klara znała
odpowiedz. Widziała, jak w tym roku zabiegał o względy Emily. Poza
tym był niepokojąco przystojny i roztaczał niezwykły urok. Tak, rozu-
miała przyjaciółkę, ale mimo to miała pewność, że Emily popełnia
straszliwy błąd.
R
L
- Gdzie ona jest? Mów, już pózno. Pokręciła głową zroz-
paczona.
- Poświęci pani Svenda dla swojej pracodawczyni? Pożałuje pani.
- Na Jomfruland - wyznała ledwie słyszalnie.
- Na Jomfruland? - spytał z niedowierzaniem. Skinęła głową, czuła
siÄ™ podle.
- Pauline Selmer, malarka, kupiła tam dom. Wyjechała do Bergen i
Emily...
Błyskawicznie doskoczył do Klary i złapał ją za ramiona.
- Jest sama, czy może wrócił do niej Aksel Hartwig?
- Sama.
Gerhard wydawał się zaskoczony. Mocniej ją ścisnął.
- Z kim rozmawiała?
- Z Rebekką - wykrztusiła. - Z pana bratem i siostrą jednej ze słu-
żących w Egerhøi.
- I co jej powiedzieli? - Puścił ją. Klara pomasowała bolące miejsca,
chciało jej się płakać. Wszystko poszło nie tak.
- %7łe ma pan kobietę i dwóch synów w Langesund.
- Rozumiem. Moja macocha nigdy siÄ™ nie poddaje. Powolnymi
krokami zbliżył się do drzwi. Potem odwrócił się z dziwnym wyrazem
twarzy.
- Dziękuję - rzekł. - Muszę panią prosić o jeszcze jedno.
- Co...
- O milczenie. Ta rozmowa musi pozostać między nami. Zwiększę
Svendowi pensję. Zobaczy pani, będzie go stać, żeby się ożenić.
Nie odpowiedziała, czuła, że sprzedała Emily, lecz jednocześnie
wiedziała, że nie powinna się winić. Nie miała innego wyboru. Zdawa-
ła sobie sprawę, że Gerhard wyrzuciłby Svenda z pracy i chłopak nie
znalazłby innego zajęcia.
Uśmiechnął się nieoczekiwanie.
- Niech pani nie żałuje, panno Lauritzen. Dziś wieczorem nie za-
chowałem się wobec pani zbyt uprzejmie, ale proszę mi wierzyć, że
R
L
zrobiłem to z miłości. Udowodnię to. Pewnie mi pani teraz nie wierzy,
ale naprawdÄ™ kocham Emily.
Patrzyła na niego jak zaczarowana.
- Mam pani słowo, że zachowa pani milczenie?
- Tak, panie Lindemann - odparła; poczuła się zmęczona i odrę-
twiała. - Nikomu nie wspomnę o tej rozmowie.
W tej samej chwili już go nie było. Klara nie wiedziała, co robić.
Nie mogła ostrzec Emily, nie wolno jej słowem wspomnieć o tym, co
tu zaszło. Co Gerhardowi teraz strzeli do głowy? Wstała, lecz musiała
na moment oprzeć się o stół, zanim mogła zaufać swoim nogom.
Czy Rebekka mówiła prawdę? Co Gerhard powie, kiedy stanie
przed Emily? Jednak nie uda mu się zmusić panny Egeberg do miłości,
jak ją zmusił do wyznania prawdy o kryjówce na wyspie. Jakie histo-
ryjki wymyśli?
Nie nazwał oszczerstwem rewelacji Rebekki. A więc mimo
wszystko jego macocha nie kłamała.
Klara podeszła wolno do swojego pokoju i poczuła, że mogłaby za-
snąć na wiele dni. Czy Gerhard naprawdę kochał Emily, czy jego za-
pewnienia to tylko puste słowa? Musiała przyznać, że nie wiedziała,
jak go rozszyfrować. Wśliznęła się pod zimną kołdrę. Starała się uspra-
wiedliwić przed samą sobą - Emily i tak nie zdołałaby zbyt długo się
ukrywać, prędzej czy pózniej ona i Gerhard musieliby się spotkać i
rozmówić.
Wierciła się i zwijała w kłębek. A potem pomodliła się do Boga, by
Svend ani Emily nigdy się nie dowiedzieli o tym, co zrobiła.
R
L
Rozdział 9
Emily nagle się obudziła. Kilka srok skrzeczało i przekomarzało się
na drzewie tuż za otwartym oknem pokoju. Długo spała, poznała to po
słońcu. Dziwne. Wczoraj wieczorem bała się ciemności i myślała, że w
ogóle nie zaśnie, ponieważ mężczyzna, który przyniósł drewno, po-
rządnie ją przestraszył. Poza tym nie przywykła do samotności i czuła
się nieswojo w domu położonym z dala ód ludzi.
Woda w dzbanku była orzezwiająca i zimna. Emily umyła się
szybko i włożyła spódnicę i bluzkę. Do środka przez okno wpadało
ciepłe powietrze. Poszła do kuchni i rozejrzała się wkoło. W tej samej
chwili poczuła, że brakuje jej dużej, przytulnej kuchni hotelowej. Już!
Zdenerwowała się na samą siebie. Powinna raczej pomyśleć, że ma
wolne od wszystkich obowiązków, potraktować pobyt na wyspie jak
wakacje, tak jak zresztą wszystkim powiedziała. Powinna chodzić na
długie spacery i nabierać sił. Zaczerpnąć wystarczająco dużo sił, by
przeciwstawić się Gerhardowi.
Nie wolno jej w kółko o nim myśleć, to ją zbyt wyczerpywało. Po- [ Pobierz całość w formacie PDF ]