[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ależ, moja droga, nie jesteś służącą. Wprawdzie z Danem jest inaczej, to jeszcze dziecko, lecz
jeśli chodzi o ciebie, to absolutnie nie wypada. Nie spodobałoby się to Sebastianowi.
- Jestem pewna, że mnie zrozumie - nalegała Prudence. - Pani nie traktuje mnie jak służącą... ale
przecież pracuję dla pani.
- To może będziesz jadać w swoim pokoju?
- Bardzo proszę o to, obsłużę się sama.
- Nie ma takiej potrzeby - odparła z uśmiechem starsza pani. Chciała jeszcze coś dodać, lecz w
tym momencie otworzyły się drzwi i na progu stanęła hrabina.
Prudence od razu wyczuła, że przybyła poddaje ją dokładnym oględzinom. Hrabina spojrzała
pytającym wzrokiem na teściową.
- Amelio, przedstawiam ci Prudence Consett. Prudence, poznaj hrabinę Brandon, żonę mego
najstarszego syna.
Dziewczyna dygnęła uprzejmie, zmieszana badawczym spojrzeniem zimnych, szarych oczu.
Amelia ledwo dostrzegalnie skinęła głową.
- Prudence jest moją nową pomocnicą - wyjaśniała pospiesznie lady Brandon. - Pomaga mi w
prowadzeniu korespondencji oraz porządkuje bibliotekę.
Hrabina zwróciła się do teściowej i powiedziała tak, jakby były same:
- Porządkuje bibliotekę? To dziwne zajęcie dla kobiety, a poza tym ona jest za młoda. Gdybyś
poprosiła Fredericks, przysłałby ci jakiegoś bibliotekarza... co byłoby pod każdym względem
stosowniejsze.
- I ten mężczyzna miałby mi wszędzie towarzyszyć? - Lady Brandon pragnęła złagodzić ostre
słowa hrabiny, lecz żartobliwy ton jej pytania został całkowicie zignorowany.
- Czy ktoś polecił ci tę dziewczynę? Kto? Mam nadzieję, że nie będziesz tego żałowała.
Zdecydowanie nie zatrudniłabym młodej kobiety w domu, w którym są nieżonaci synowie...
- Na szczęście panna Consett jest zatrudniona u mnie, a nie u ciebie. - Lady Brandon powiedziała
to uprzejmie, hrabina jednak zaczerwieniła się ze złości. - Prudence, moja droga, zostaw nas na chwilę
same.
Dziewczyna była szczęśliwa, że pozwolono jej odejść. Zanosiło się na to, że następne pół godziny
nie będzie przyjemne dla jej miłej pracodawczyni.
Zamierzała pozostać w swoim pokoju przez cały wieczór, lecz spostrzegła, że nie ma nic do
czytania.
Ponieważ minęła już pora obiadu, Prudence była pewna, że cała rodzina przeniosła się do salonu.
Postanowiła więc, że po cichu, nie zwracając niczyjej uwagi, zejdzie na dół do biblioteki.
ROZDZIAA DZIESITY
Niestety, Amelii nie odpowiadały wiejskie godziny posiłków i obiad został przesunięty na ósmą
wieczór.
Prudence natknęła się na nią w korytarzu. Dygnęła grzecznie, mając nadzieję, że uniknie
rozmowy, lecz hrabina zatrzymała ją władczym gestem ręki.
- Podejdz do mnie, dziewczyno! - rozkazała. - Chcę, żebyś mnie dobrze zrozumiała. Masz
trzymać się z dala od moich dzieci.
- Słucham?! - Prudence patrzyła na nią w kompletnym osłupieniu.
- Nie udawaj przede mną niewiniątka! Bóg jeden wie, co przedtem robiłaś i gdzie wynalazł cię
lord Wentworth. Coś niecoś słyszałam na twój temat i muszę przyznać, że jestem zaszokowana.
Prudence opuściła głowę, by ukryć wściekłość w oczach. Miała ochotę wybuchnąć i oznajmić tej
damie, że z radością zrezygnuje z towarzystwa jej przebrzydłych bachorów, lecz w porę ugryzła się w
język.
- Możesz odejść, lecz pamiętaj, co ci powiedziałam. - Hrabina odprawiła ją z miną pełną pogardy.
%7ładna z nich nie zauważyła, że drzwi pokoju para były uchylone. Gdy Prudence już zniknęła,
wyszedł na korytarz i zwrócił się do żony z pytaniem:
- O co ci chodzi, Amelio? Dziewczyna nie może nikomu wyrządzić krzywdy. Matka jest z niej
bardzo zadowolona. ..
- Absurd! - odrzekła ze złością. - To jeszcze jeden przedziwny pomysł Sebastiana.
- Słucham?
- Jak chcesz, to broń wybryków braciszka. Czy pomyślałeś jednak o swojej pozycji? Jako członek
rządu nie możesz sobie pozwolić na skandal.
- A ty pozwól sobie przypomnieć, że skandale najczęściej są wywoływane przez złośliwe języki.
Będę ci bardzo zobowiązany, jeśli powstrzymasz się od wydawania sądów o mojej rodzinie.
- Wiem dobrze, że nikomu nie wolno krytykować Sebastiana - mówiła dalej z hardo podniesioną
głową. - Nie podoba mi się jednak, że twoja matka tak łatwo mu ulega. W mojej rodzinie nie tolerowano
by takich dziwactw.
- Wierzę ci. Nikt nigdy nie słyszał o jakiejkolwiek działalności charytatywnej wśród twoich
najbliższych. - Ta ostatnia uwaga zmusiła ją wreszcie do milczenia i razem zeszli schodami na dół.
Prudence zaciskała pięści. Ponieważ nie chciała wracać do swojego pokoju, dopóki ziejąca
złością hrabina się nie oddali, musiała przeczekać w załomie korytarza i dlatego usłyszała tę rozmowę.
Policzki paliły ją od uczucia upokorzenia. Hrabina nie kryła swej niechęci wobec niej i Dana,
będzie musiała więc ostrzec chłopca, by nawet nie próbował odzywać się do jej synów. Ta kobieta
skorzysta z najmniejszej sposobności, by doprowadzić do wypędzenia z tego domu Prudence i jej
przyjaciela. Z ulgą pomyślała, że dzięki Bogu uwolniono ją od tak niemiłego towarzystwa przy obiedzie.
Nie dane jej było jednakże cieszyć długo spokojem.
Póznym wieczorem do jej pokoju przyszedł Sebastian.
- Powiedz mi, dlaczego to zrobiłaś? - zapytał bez żadnych wstępów.
Tym razem nie udawała, iż nie rozumie pytania. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •