[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- I mieć nade mną kontrolę?
Na te słowa uśmiechnął się.
- Katie, chcę mieć nad tobą kontrolę w zupełnie inny sposób.
Doskonale wiedziała, co ma na myśli, zbyt dobrze pamiętając, jak cudownie jest
być przez niego całowaną, pieszczoną...
- Dobrze nam razem, Katie - powiedział miękko. - I czy naprawdę chcesz, aby na-
sze dziecko dorastało, poznając coraz to nowych partnerów, którzy pojawiają się w na-
szym życiu, a potem nieuchronnie znikają?
Instynktownie położyła dłoń na brzuchu. To ostatnie, czego pragnęła dla swego
dziecka. Była to sytuacja, która prześladowała ją w najgorszych koszmarach sennych.
Przez chwilę myślała o partnerach swojej matki, którzy przez kilka tygodni pojawiali się
w ich domu, a potem odchodzili.
- Katie? - Alexi zmarszczył brwi, kiedy zobaczył, że nagle zbladła.
- Masz rację. Nie chcę czegoś takiego - wyszeptała.
- Pozwól mi więc zaopiekować się wami, dobrze? - Wyciągnął rękę i uniósł jej
brodę, tak że musiała mu spojrzeć prosto w oczy.
Poruszyła ją delikatność tej prośby. Dostrzegła, że garnitur, w który ubrany był
Alexi podkreśla jego szerokie ramiona, że biała koszula doskonale współgra z ciemną
cerą, że ciemne włosy pięknie się komponują z wieczornym niebem. Tak dobrze go zna-
ła. Wiedziała, że nie żartował, kiedy powiedział, że zaopiekuje się nią i ich dzieckiem...
- Mogę dać ci wszystko, czego sobie zażyczysz Katie - rzekł łagodnie.
Z wyjątkiem miłości, której tak desperacko pragnęła. Ta świadomość sprawiła, że
zrobiło jej się nieprzyjemnie. Dlaczego? Dlaczego miało to dla niej aż tak wielkie zna-
czenie? Czy nie najważniejsze było to, że ich dziecko wychowa się szczęśliwe i bez-
pieczne?
R
L
T
Ponieważ go kochała. Do Katie nagle dotarła prawda. Dlatego właśnie tak bardzo
się bała do niego zbliżyć. Dlatego nadal próbowała uciec!
- Muszę poznać teraz twoją odpowiedz - odezwał się Alexi.
W jego głosie słychać było przemożną pewność siebie. Nie znosiła w nim tego... a
jednocześnie kochała.
Jeśli odmówi, to czy będzie tego żałować do końca życia? Oczami wyobrazni uj-
rzała nagle przyszłość - obserwowanie z oddali życia Alexiego, widywanie się z nim
podczas dni otwartych w szkole ich dziecka, podczas urodzin...
- Dobrze.
To słowo było jedynie ostrożnym szeptem, ale Alexiego ogarnęła euforia, jakiej
nie czuł nawet wtedy, kiedy podpisywał umowę wartą dla jego firmy miliony dolarów.
Katie będzie należeć do niego.
- Umowa stoi - kontynuowała, nie pozwalając, by wątpliwości jej to wyperswado-
wały. - Ale tylko na moich warunkach - dodała szybko. Nie mogła dopuścić do tego, że-
by to on przejął kontrolę; musiała pozostać silna. - Zaręczyny będą długie i...
- Nie będą! - przerwał jej stanowczo. Nie zamierzał pozwolić, żeby znowu wy-
mknęła mu się z rąk. - To ja stawiam warunki albo nici z umowy.
- Alexi! - Katie mocno waliło serce; nie podobała jej się stal w jego głosie, w jego
oczach.
- Uzgodniłem z kapitanem Roberto, że jutro udzieli nam ślubu na pokładzie
 Octavii". A potem polecimy do Grecji.
- Chwileczkę...
- Nie, Katie! Będziesz posłuszną żoną, która zrobi wszystko, o co ją poproszę, a w
zamian możesz liczyć na mój szacunek i szczodrość. Takie właśnie są warunki.
Mocno ją to zabolało.
- Nie jestem twoją własnością, Alexi!
- Na razie. - Ujął ją za nadgarstki i delikatnie przyciągnął do siebie. - Ale pragnę
cię posiąść, Katie... raz za razem.
Uniosła głowę i zobaczyła w jego oczach błysk pożądania. I zamiast odsunąć się,
miała ochotę jeszcze bardziej się przybliżyć.
R
L
T
Zgoda, nie kochał jej, ale z całą pewnością pożądał. I kiedy pocałował ją teraz go-
rącymi, wygłodniałymi ustami, wiedziała, że to będzie musiało wystarczyć - ponieważ
ona nie była w stanie mu odmówić.
Oddawała mu pocałunki z równą namiętnością, zarzuciwszy ręce na szyję. A kiedy
Alexi ją puścił, brak jej było tchu i cała drżała.
- Pragnę cię, Katie. - Jego głos nabrzmiały był pożądaniem. - Ale zrobimy to jak
należy. Dzisiejszą noc spędzisz sama. A jutro skonsumujemy nasze małżeństwo.
Podszedł do nich członek załogi i Katie wykorzystała okazję, żeby odsunąć się od
Alexiego.
- Sir, jesteśmy gotowi na pokaz sztucznych ogni. Chce pan przedtem powiedzieć
kilka słów?
Alexi kiwnął głową i rzekł:
- Zaraz przyjdę.
Ponownie zostali sami i przez chwilę oboje milczeli.
Chłodny wietrzyk owiał skórę Katie. Była przerażona, naprawdę przerażona tem-
pem, w jakim się to wszystko rozgrywało, i własnymi uczuciami.
- Alexi, do narodzin dziecka zostało ponad sześć miesięcy.
- I wykorzystamy ten czas, aby lepiej się poznać. - Jego spojrzenie prześlizgnęło
się znacząco po jej ciele. - Aby się sobą cieszyć... Jutro znowu będziesz należeć do mnie,
Katie. Kaplicę zarezerwowałem na piętnastą trzydzieści. A po ceremonii polecimy na
kilka dni do Grecji.
Po tych słowach oddalił się.
Przyjęcie zaczynało się rozkręcać. Na pokładzie znajdowało się około stu gości, a
zespół grał właśnie coś skocznego.
Katie patrzyła, jak Alexi idzie zdecydowanym krokiem przez zgromadzony na
 Octavii" tłum. Wprost emanował pewnością siebie. Przystanął obok sceny i powiedział
coś do kwartetu smyczkowego, gotowego, by przejąć pałeczkę po zespole.
Następne ujął podany mu mikrofon i kiedy zespół skończył grać i rozległy się
oklaski, konferansjer wprowadził go na scenę. Powitały go głośne brawa i wesołe okrzy-
ki.
R
L
T
- Panie i panowie, chciałbym serdecznie was tu wszystkich powitać i podziękować
za przybycie. Dziękuję także bardzo tym, którzy pracowali w pocie czoła, żeby wykoń-
czyć  Octavię" na czas.
Rozległa się kolejna burza oklasków.
- Chciałbym także ogłosić swoje zaręczyny z Katie. Niektórzy z was mogą ją znać;
Katie przez kilka miesięcy pracowała dla Demetri Shipping jako kierownik projektu, a
teraz zajmuje się tym samym w Madison Brown. Zgodziła się zostać moją żoną i pobie-
rzemy się jutro tutaj, na pokładzie  Octavii".
Tłum zaczął szaleńczo klaskać. Katie poczuła zażenowanie. Dlaczego musiał tak to
wszystkim oznajmiać?
- Pozostaje mi tylko życzyć wam przyjemnego wieczoru - kontynuował bez zająk-
nięcia Alexi. - Za chwilę odbędzie się pokaz sztucznych ogni, zajmijcie więc swoje
miejsca i wznieście toast za  Octavię". Następny utwór dedykuję swej przyszłej żonie,
Katie.
Po tych słowach zszedł ze sceny, a kwartet smyczkowy zaczął grać coś klasyczne-
go. Nocne powietrze wypełniła piękna, rozdzierająca serce muzyka, oczarowując
wszystkich gości. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •