X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kolacji z biologiczną matką Louise, czarującą Patsy Simpson
Harcourt, oraz jej nowym mężem, jest nierozłączna. Mimo to romans
wciąż jest utrzymywany w ścisłej tajemnicy. %7łyczymy obojgu
wszystkiego dobrego.
- Jak to  mówi się"? - wyrwało się Louise. - "Przecież nikt...
Zamilkła, lecz było za pózno. Zdradziła się tymi słowami,
podobnie jak wcześniej Max zdradził się głośnym przekleństwem.
106
RS
- Nawet nie będę pytał, czy to prawda - zagrzmiał John. -
Wystarczy na ciebie spojrzeć!
-Tatku... - To też jej się wyrwało spontanicznie, gdyż w tym
momencie czuła się jak dziecko, które boleśnie zawiodło ukochanego
ojca.
- Ciebie nie winię, wiem, jak bardzo przeżyłaś ostatnie
wydarzenia, a on wykorzystał moment, gdy czułaś się samotna. ..
- Do diabła, czy ktoś mi wreszcie powie, o co chodzi? -zażądał
Robert.
Louise podała mu gazetę, ale nawet nie zdążył przeczytać tytułu,
gdyż John rzucił gniewnie:
- O co chodzi? Spytaj swojego syna! Niedaleko pada jabłko od
jabłoni! - Opiekuńczo otoczył ramieniem Louise i grzmiał dalej: -
Twój syn się zabawi i złamie jej serce, tak go wychowałeś! Jesteś
nieodrodnym synem swojego ojca.
- Mieliśmy tego samego ojca - przypomniał Robert, lecz John
zignorował to.
- Jesteś taki sam jak William Valentine, a Max taki sam jak ty!
W ogóle nie powinno się was dopuszczać w pobliże porządnych
kobiet.
- Nic mi o tym nie wiadomo - wycedził Robert. - Owszem,
miałem więcej żon niż niektórzy, ale nie jestem hipokrytą. Ja
przynajmniej zawsze żenię się z matkami moich dzieci i chociaż nie
jestem najlepszym z ojców, to przynajmniej moje dzieci wiedzą, kim
są ich rodzice.
107
RS
John puścił córkę, skoczył ku bratu i chwycił go za klapy
marynarki.
- Tato! - wykrzyknęli jednocześnie Max i Louise.
Gdy bracia nie zwrócili na nich uwagi, Louise rzuciła się, chcąc
ich rozdzielić, lecz Max złapał ją i przytrzymał, chociaż próbowała się
wyrwać.
- Zostaw. Niech rozstrzygną to między sobą.
- No, na co czekasz? - spytał prowokacyjnie Robert. - Dalej,
uderz mnie. Całe życie na to czekałeś.
108
RS
ROZDZIAA DZIEWITY
Przez moment nic się nie działo. Potem John zadrżał, jakby
przebiegł go dreszcz i nieco rozluznił uścisk.
- John, dałbyś wreszcie spokój - poradził Robert.
- Nie mogę. Nasz ojciec pozbawił mnie synów! Zapłacił ich
matce za zniknięcie i za dochowanie tajemnicy, bo za wszelką cenę
chciał uniknąć skandalu.
- Działał w dobrej wierze, przecież właśnie poślubiłeś Ivy.
Zawsze był z ciebie dumny, a wtedy szczególnie. To ty byłeś tym
porządnym synem, który dobrze się ożenił, przynosząc zaszczyt
rodzinie bogatą żoną ze znakomitymi koneksjami.
- Ożeniłem się z miłości.
- A ta cała reszta to był drobny bonus?
- Tato! - krzyknęła Louise, która przestraszyła się, że ojciec
rzeczywiście uderzy wuja Roberta.
John przez chwilę trwał nieruchomo, a potem wyraznie wziął się
w garść, zmusił się do tego, by puścić klapy marynarki brata i odsunąć
się od niego.
- Ivy... Tak, w małżeństwie miałem i mam ogromnie dużo
szczęścia. Bardzo dobrze wybrałem.
- Ivy również. - Przez twarz Roberta przemknęły nietypowe dla
niego emocje, żal i smutek. - Ojciec nie chciał psuć waszego
szczęścia, więc sam zadbał o twoich chłopców, niczego im nie
brakowało. Jeśli musisz już kogoś winić, to raczej ich matkę, która w
109
RS
ogóle nie chciała mówić ci o dzieciach. Spójrzmy prawdzie w oczy...
Gdyby jej kariera nie załamała się i gdyby opcja wyjścia za ciebie nie
zaczęła nagle wydawać się korzystna, nikt nigdy nie dowiedziałby się,
kto jest ojcem blizniaków.
- Znalazła się w trudnej sytuacji i miała prawo oczekiwać ode
mnie pomocy. I ja bym jej tej pomocy udzielił. Ojciec powinien był
mi powiedzieć, poradziłbym sobie z sytuacją. Ale on zle mnie ocenił,
bo mnie nie znał, nigdy nie próbował mnie poznać. To ty byłeś jego
chlubą, to ty odziedziczyłeś po nim rozmach, ja byłem tylko solidny i
porządny.
Louise westchnęła bezwiednie, a wtedy Max objął ją i przytulił
do siebie. Nie protestowała.
- John, masz sporo racji i rozumiem, czemu czujesz do mnie
urazę. Ale to, co przydarzyło się tobie i twojej matce, to naprawdę nie
moja wina.
- Ona tak cierpiała... A ja siedziałem przy niej, patrzyłem, jak
ona umiera i nie mogłem nic zrobić.
- To straszne przeżycie dla dziecka - zgodził się Robert.
Przez moment Louise myślała, że wuj obejmie jej ojca
ramieniem. Bardzo tego pragnęła. Niechby wreszcie bracia wybaczyli
sobie nawzajem, niechby pozbyli się urazy, niechby zapomnieli...
Naraz zrozumiała, że przecież ona też powinna zapomnieć i
wybaczyć. I czuła, że teraz już może to zrobić, ponieważ wzburzenie
jej ojca dobitnie świadczyło o tym, jak bardzo ją kochał. Nie
wściekłby się tak na swego ulubionego bratanka, gdyby Louise nie
była mu droga.
110
RS
Robert co prawda nie objął Johna, lecz położył dłoń na jego
ramieniu.
- To naprawdę musiało być straszne dla ciebie - powtórzył.
- Ale nikt nie jest winien, że tak się stało, przecież trwała wojna,
brakowało jedzenia, brakowało penicyliny. Nawet gdyby ojciec był
przy niej, a nie mógł, ponieważ walczył w obronie kraju, to i tak nie
zdołałby nic zrobić. Chyba to rozumiesz?
- Przede wszystkim nie powinien był jej rzucać! Powinien ją
kochać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •  

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.