[ Pobierz całość w formacie PDF ]

duchu, ale nie potrafiła. Jedynym wyjściem w tej
sytuacji mogła być praca, jak najwięcej pracy, aby nie
mieć ani chwili na myślenie. Czas to najlepszy ar-
biter...
Operacja była zaplanowana na drugą w piątkowe po-
południe. Jennymiała się zgłosić do szpitala w czwar-
tek wieczorem. Ponownie otrzymała jednoosobowy
pokój, ale Mike został wkrótce z niego wyproszony.
 Zobaczę cię jutro rano?  zapytała Jenny z lę-
kiem.  Przyjdziesz, prawda?
Mike uśmiechnął się.
 Jutro rano na pewno mnie zobaczysz.
Jenny otrzymała środek uspokajający i szybko za-
snęła.
Oczywiście nie dostała śniadania ani nic do picia,
ponieważ miała być poddana znieczuleniu. Ale uśmie-
chnięta pielęgniarka pomogła jej się umyć, dała coś do
przepłukania ust, następnie jakoś długo sprzątała po-
kój, wygładzała prześcieradła i poprawiała pościel.
I przez cały czas miała dziwnie tajemniczą minę,
podczas gdy Jenny starała się skoncentrować na lek-
turze książki.
W pewnej chwili za drzwiami zaczęło się dziać coś
dziwnego. Jennyzmarszczyła brwi. Do jej uszu dobie-
głyjakieś szeptyi odgłosykroków. Co tam się dzieje?
W końcu pielęgniarka zerknęła na zegarek.
 Muszę iść  powiedziała.  Mam nadzieję, że
wszystko cudownie się ułoży.
Cudownie? Dziwne słowo przed operacją. Pielęg-
niarka uśmiechnęła się tajemniczo, otworzyła drzwi
i szybko się ulotniła. Drzwi pozostały otwarte. Jenny
podniosła głowę i zamarła. W drzwiach stał Mike,
którymiał na sobie ciemne spodnie, jasnoszary surdut
i soczyście czerwony fular, kontrastujący z bielą lśnią-
cej koszuli.
 Co u licha...?  zdziwiła się Jenny.
Mike wszedł do pokoju i nachylił się, żeby ją po-
całować.
 To będą najkrótsze zaręczyny w historii  odparł.
 Wiem już, że chcesz za mnie wyjść, nie będę więc
tracić czasu na pytanie cię o to.
Wziął do ręki jej dłoń i wsunął na palec pierścionek
z jadeitem otoczonym diamentami, ten, który tak bar-
dzo się jej podobał u jubilera.
 A skoro już jesteśmy zaręczeni, to możemy się
pobrać. Niestety musimy się spieszyć, ponieważ o ile
wiem, masz jakąś pilną sprawę do załatwienia.
 Mike, co ty mówisz! Nie możemy się pobrać
tutaj! To po prostu niemożliwe.
Ale tym razem Mike Donovan miał zamiar osiągnąć
swój cel.
 Ależ tak, to jest możliwe. Pózniej odbędzie się
ceremonia w kościele: będą kwiaty, zaproszenia i we-
sele. Ale pobierzemy się teraz. Szpitalny kapelan,
czcigodna Madeleine Hall, to śliczna kobieta. Wyjaś-
niłem jej, na czym polega nasz problem, a ona powie-
działa, że przygotuje wszystko co trzeba. Nie będzie
tylko mogła sporządzić oficjalnego dokumentu w tak
krótkim czasie.
 A więc formalnie nie będziemy małżeństwem?
 Będziemy. Być może nie w oczach prawa, ale
w oczach tych, którzy najbardziej się liczą: ciebie,
mnie, rodziny i przyjaciół.  Znowu ją pocałował.
 Zobaczymy się za dziesięć minut  oznajmił i znik-
nął.
Tymczasem do pokoju weszły Sue oraz Lucy Ste-
phens i Maria Wyatt  jej ulubione eks-studentki. Były
w kapeluszach i w eleganckich sukniach. Za nimi
weszła Linda, fryzjerka, która zwykle czesała Jenny.
Sue niosła suknię z białego jedwabiu.
 To suknia ślubna, która tak ci się podobała na
pokazie mody. Zaraz pomożemy ci się ubrać, a Linda
uczesze cię i zrobi makijaż.
 Co tu się dzieje?  zapytała zdumiona Jenny.
 Wychodzisz za mąż. To najszczęśliwszy dzień
wżyciu każdej dziewczyny.
 Ale on mi się nie oświadczył! No i ja nie po-
wiedziałam tak! On po prostu tu wtargnął i wsunął mi
ten pierścionek na palec!  Spojrzała na swoją dłoń
i dodała bezwiednie:  Czyż nie jest piękny?
 Nie możesz teraz zmieniać decyzji  odparła Sue,
ignorując fakt, że Jenny nigdy jej nie podejmowała.
 Wszystko jest gotowe. I jeśli istnieje ktoś, kto może
cię uszczęśliwić, to tylko mój braciszek. Kochasz go,
prawda?
 Tak  przyznała.  Ale myślałam...
 No to precz z tą koszulą!  zawołała Sue.  Mario,
czy możesz wstawić kwiaty?
To była suknia ślubna, w której powinno się iść
nawą główną do ołtarza, pomyślała Jenny. Szybko
przeniesiono ją na fotel, ubrano w suknię, uczesano jej
włosy i zrobiono makijaż. Na końcu upięto welon.
Lucy pokazała jej duże lustro.
 Wyglądasz przepięknie  oświadczyła Sue drżą-
cym z emocji głosem.  Jestem honorową gospodynią
tej ceremonii, Maria i Lucy to twoje druhny. A tu są
twoje kwiaty.  Wręczyła Jenny bukiet.  Możemy
zaczynać.
Jenny już wcześniej poznała Madeleine Hall i bar-
dzo ją polubiła. Zawsze była gotowa nieść pociechę
pacjentom, czasami nawet chrzciła jakieś dziecko, jeśli
jego rodzice chcieli to zrobić natychmiast. Teraz wesz-
ła do pokoju z rozpromienioną twarzą.
 Nawet nie wiesz, jak bardzo lubię śluby zwróci-
ła się do Jenny.  Szczególnie wtedy, kiedy sama ich
udzielam. Byłam taka szczęśliwa, gdy Mike poinfor-
mował mnie, że podjęłaś decyzję. Obawiam się jednak,
że muszę ci coś wyjaśnić. To nie jest oficjalny ślub,
a jedynie uroczyste udzielenie błogosławieństwa. Cała
ceremonia odbędzie się jednak według obowiązują-
cych zaślubiny reguł. Będziecie mężem i żoną w o-
czach Boga i w swoich własnych. Jesteś gotowa?
Jennyzacisnęła na chwilę powieki, po czym popat-
rzyła na Madeleine i odparła:
 Jestem gotowa.
Sue podeszła do drzwi i na danyprzez nią znak Mike
wszedł ponownie do pokoju.
Jenny myślała, że jej serce pęknie od nadmiaru
dumy i miłości. On to wszystko zrobił dla niej! Teraz
wiedziała, dlaczego w ciągu ostatnich dwóch dni tak
rzadko go widywała. Jakież to do niego podobne!
Aamać biurokratyczne zasady i sięgać po to, czego się
pragnie. I Jennywiedziała teraz, że to jest to, czego ona
pragnie również.
Mike podniósł welon i pocałował ją w policzek.
 Podjąłem ryzyko  rzekł  ale tak bardzo chcia-
łem, żebyś była szczęśliwa.
 Jestem szczęśliwa  odparła.  Nie czułam się tak
od miesięcy.
 W takim razie poznaj mojego drużbę.
Za Mikiem stał Harry, niezwykle wytworny
w swym mundurze, i trzymał na rękach uszczęśliwio-
nego Sama ubranego w aksamitne spodenki i białą
koszulę z czarną muszką.
 A teraz stańcie przede mną  poleciła Madeleine.
Nagle pokój zapełnił się mnóstwem ludzi. Pojawili
się doktor Spenser i profesor Dunkel, pielęgniarki
z oddziałów, studentki. Byli też pracownicy uniwer-
sytetu.
 Moi drodzy  zaczęła Madeleine.  Zebraliśmy
się tutaj...
Jennybywała już na ślubach i doskonale wiedziała,
jak wygląda taka ceremonia. Ale kiedy usłyszała zna-
jome słowa, ich magiczny sens poruszył ją na nowo.
 %7łe będę cię kochać i szanować... Przyjmij tę
obrączkę...
To była krótka, ale bardzo piękna uroczystość. Mike
wybrał dla niej obrączkę  prostą, ale bardzo gustowną.
Kupił też drugą, którą Jenny miała mu wsunąć na
palec. Skąd wiedział, że bardzo chciała to zrobić?
 Ogłaszam was mężem i żoną  powiedziała
Madeleine.  Możesz pocałować pannę młodą.
I Mike pocałował ją. Była mężatką.
Po chwili do pokoju weszła siostra oddziałowa.
 To szpital, nie kaplica  rzuciła ze śmiechem.
 Uciekajcie stąd. Doktorze Donovan, może pan spę-
dzić z żoną pięciominutowy miesiąc miodowy, a po-
tem proszę również zniknąć.
Roześmiany tłum zaczął opuszczać pokój. Sue po-
chyliła się nad Jenny.
 Twój bukiecik  szepnęła.  Zdejmij recepturkę,
a sam rozdzieli się na dwa.
 Nie rozumiem.
 Masz dwie niezamężne druhny. Zrobiłam tak
specjalnie.
Jenny uśmiechnęła się. Rozdzieliła bukiet i za-
wołała:
 Lucy, Maria!  Dziewczęta odwróciły się, a rzu-
cone zręcznie kwiatytrafiłydo ich rąk.  Wybędziecie
następne  ostrzegła Jenny.
Wkrótce została sama z Mikiem.
 Zawsze musisz postawić na swoim  wyszeptała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •