[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Summerside. Musiała być. Nie zniósłbym tego, żeby jakiś mężczyzna przyszedł do kościoła z
żoną ładniejszą od mojej. Zachowywałem się jak prawdziwy pan domu, ale nie byłem
tyranem. Oczywiście zdarzały mi się wybuchy gniewu, ale Molly szybko się do nich
przyzwyczaiła i nie zwracała na nie uwagi. Chyba każdy mężczyzna ma prawo pokłócić się z
żoną od czasu do czasu? Kobiety nie lubią nudnych mężów. A poza tym, gdy się uspokoiłem,
dawałem jej prezenty  pierścionki albo naszyjniki. %7ładna kobieta w Summerside nie miała
takiej biżuterii jak ona. Muszę wyciągnąć te świecidełka i dać je Sybilli. Anię ciekawiła inna
sprawa.
 A jak to było z poematami Miltona?
 Poematy Miltona? Aha! To nie był Milton, tylko Tennyson. Poważam Miltona, a nie
znoszę Tennysona. Jest obrzydliwie przesłodzony. Ostatnie stronice  Enocha Ardena
rozwścieczyły mnie kiedyś do tego stopnia, że wyrzuciłem książkę za okno. Ale przyniosłem
ją z powrotem ze względu na  Pieśń trębacza . Każdemu bym wszystko wybaczył za
napisanie czegoś tak pięknego. Ale wcale nie wrzuciłem tej książki do sadzawki Jerzego
Clarka, to już jest wymysł panny Prouty. Jeszcze chyba pani nie idzie? Niech pani zostanie na
kolacji u biednego, samotnego starca, któremu skradziono jego ostatnią radość.
 Naprawdę bardzo mi przykro, panie Westcott, ale nie mogę. Muszę pójść na zebranie
ciała pedagogicznego.
 Więc zobaczę panią, gdy wróci Sybilla. Będę musiał na pewno wydać przyjęcie na ich
cześć. O, dobry Boże, naprawdę odetchnąłem z ulgą. Nie ma pani pojęcia, ile by mnie
kosztowało wezwanie tego młokosa i wyrażenie zgody na jego konkury. Teraz muszę
udawać, że Sybilla złamała mi serce, ale przez pamięć jej biednej matki, wybaczę jej. O, jak
pięknie odegram scenę przebaczania& Jurek nie może się niczego domyślić. Niech się pani
nie wygada.
 Może być pan spokojny  obiecała Ania.
Franklin Westcott grzecznie odprowadził ją do drzwi. Pies obudził się i pożegnał Anię
smutnym szczekaniem. Gospodarz wyjął z ust fajkę i postukał nią Anię po ramieniu.
 Niech pani zawsze pamięta  rzekł uroczyście.  Kota można obedrzeć ze skóry na
wiele sposobów. Nawet tak, żeby zwierzę nie poczuło, że mu zdjęto skórę. Proszę przekazać
wyrazy szacunku Rebece Dew. Kochana z niej kocica, jeśli ją odpowiednio wziąć pod włos. I
dziękuję pani& dziękuję.
Ania poszła do domu. Był miły, spokojny wieczór. Mgła się nieco uniosła, wiał wiatr, a
bladoszare niebo wydawało się zapowiadać mróz.
 Ludzie mi mówili, że nie znam Franka Westcotta  myślała Ania.  I mieli rację. Nie
znałam go. I oni też nie .
 Jak to przyjął?  chciała wiedzieć Rebeka Dew.
 Nie tak zle  rzekła Ania.  Myślę, że wybaczy Dorocie z czasem.
 Jeszcze nie zdarzyło się, żeby ktoś z panią wygrał, panno Shirley, gdy trzeba zagadać
ludzi  powiedziała Rebeka Dew z podziwem.  Ma pani jakiś szczególny dar.
IX
(Wyjątek z listu do Gilberta)
Pewna dama zaprosiła mnie na jutro na kolację. Wiem, że mi nie uwierzysz, Gilbercie, ale
ona nazywa się Tomgallon& pani Minerwa Tomgallon. Pewnie myślisz, że zbyt długo w
nocy czytałam Dickensa.
Kochany, czy jesteś zadowolony ze swego nazwiska? Wydaje mi się, że nie mogłabym za
Ciebie wyjść, gdybyś nazywał się Tomgallon. Pomyśl tylko& Ania Tomgallon! Nie, tego
nie można sobie nawet wyobrazić.
Zaproszenie do Domu Tomgallonów jest w Summerside uważane za wielki zaszczyt. Dom
ten nie ma innej nazwy. Tomgallonowie nie uznawali żadnych takich bzdur, jak jakieś tam
Klonowe Wzgórza lub Leszczynowe Pola.
O ile wiem, byli kiedyś Królewską Rodziną. W zestawieniu z nimi Pringle owie to po
prostu zwykłe muchomory. Obecnie z całej rodziny została tylko panna Minerwa, jedyna
żyjąca przedstawicielka sześciu pokoleń tego rodu. Mieszka samotnie w dużym domu przy
ulicy Królowej& w domu o wielkich kominach i zielonych okiennicach, który, jeden jedyny
w Summerside, ma witrażowe okno.
Dom ten jest tak duży, że spokojnie mogłyby w nim mieszkać cztery rodziny, a zajmuje go
tylko panna Minerwa z kucharką i służącą. Jest bardzo dobrze utrzymany, ale ilekroć obok
niego przechodzę, nie mogę nie pomyśleć, że życie o nim zapomniało.
Panna Minerwa rzadko wychodzi z domu. Właściwie tylko w niedzielę idzie do kościoła
ewangelickiego na nabożeństwo. Spotkałam ją po raz pierwszy zaledwie parę tygodni temu,
gdy przyszła na zebranie szkolne, żeby ofiarować do biblioteki cenne książki swego ojca.
Wygląda dokładnie tak, jak można oczekiwać po kimś, kto nazywa się Tomgallon  jest
wysoka, szczupła, z długą, wąską białą twarzą, długim, cienkim nosem i długimi, cienkimi
wargami. Nie brzmi to obiecująco, ale panna Minerwa jest przystojna na pewien
arystokratyczny sposób. Zawsze ubiera się bardzo elegancko, choć trochę po staroświecku.
Rebeka Dew mówi, że za młodych lat była pięknością. Jeszcze dziś jej wielkie czarne oczy są
pełne ognia. Nie wydaje się też, żeby kiedykolwiek zabrakło jej słów. Chyba jeszcze nie
widziałam nikogo, kto by z taką przyjemnością wygłaszał mowy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •