[ Pobierz całość w formacie PDF ]

śnieg i zaczną wyć zimowe wiatry. Lecz kto by się tym przejmował?
W zacisznym domu nadal wesoło będzie płonął ogień na kominku. Razem z Gilbertem
potrafią uczynić zwykłe, szare dni radosnymi i pięknymi. Niech sobie pada śnieg, niech wieje
wiatr, nie zmąci to ich miłości. A potem nadejdzie wiosna.
Odwróciła się od okna. W białej koszuli nocnej, z włosami splecionymi w dwa długie
warkocze, wyglądała jak dawna Ania z Zielonego Wzgórza, Redmondu i Wymarzonego
Domku. Promieniował z niej ten sam ukryty, wewnętrzny blask. Przez uchylone drzwi
słychać było spokojny oddech dzieci. Gilbert chrapał, co mu się bardzo rzadko zdarzało. Ania
uśmiechnęła się łobuzersko. Przypomniały jej się słowa Krystyny, biednej bezdzietnej
Krystyny, usiłującej zrazić ją swoimi złośliwymi uwagami.
 Co za rodzina!  powtórzyła z zachwytem Ania. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •