[ Pobierz całość w formacie PDF ]

S
R
Po raz pierwszy powiedział to na głos. Lecz zamiast po-
czuć się winny, czuł się wolny.
- Co byś im powiedział, gdybyś mógł?
Ach, pomyślał. Szansa na słowa miłości. Nie!
- Co bym powiedział? - powtórzył martwym głosem. -
Nawrzeszczałbym na nich. Jak mogliście odejść beze mnie?
Dlaczego wy jesteście razem, a ja zostałem sam?
Skończył mówić. Ciężar wyznania go przytłaczał, ale ofe-
rował też ulgę. Tak jakby tama pękła, a to, co się rozlało, nisz-
czyło wszystko na swojej drodze, ale i oczyszczało. Poczuł
też, że w puste miejsce zaczyna wlewać się miłość. Lata miło-
ści w dobrej i silnej rodzinie. Przypomniał sobie dotyk dłoni
matki na rozpalonym gorączką czole i twardą dłoń ojca na
plecach, pod drzwiami pana Theodore'a, po tym, jak z Bria-
nem, po raz czwarty z rzędu, wybili mu szybę piłką. Przypo-
mniał sobie silny uścisk o dwa lata starszego Briana, kiedy
prowadził go po schodach pierwszego dnia szkoły.
Kirsten wspięła się na palce i go pocałowała, a on oddał
jej pocałunek. Z początku łagodnie, potem przelewając na
nią cały swój smutek, gniew, radość i wspomnienia.
Oszołomiona, cofnęła się o krok. %7ładne z nich nie miało
pewności, czy Kirsten jest gotowa na kogoś tak skrzywdzo-
nego i cierpiÄ…cego jak Michael.
Przez łzy ledwie widziała jego twarz. Jak, przeżywszy coś
tak strasznego, może w ogóle myśleć o innych? Może, po-
nieważ jest sobą, zdecydowała. Jest tym Michaelem, który
potrafi wszystkich rozśmieszyć, nie cierpi świątecznej mu-
S
R
zyki, umie wspaniale opakować każdą zabawkę i przerobić
stary wrak na prawdziwe sanie. A także tym mężczyzną, któ-
ry droczy się ze mną każdego dnia, zmuszając do oddawa-
nia mu kolejnego kawałeczka serca. Powiedział, że nie chce
się wiązać, ale w jego dzisiejszych wyznaniach, w szczerości
i zaufaniu, którymi ją obdarzył, wyczuwała zmianę tego po-
stanowienia.
- Przepraszam - wyszeptał jej do ucha. - Muszę już iść.
Chcę zostać sam.
Spojrzała mu w oczy. Migały w nich wspomnienia. Mu-
siał im stawić czoło.
Ona też potrzebowała chwili samotności, żeby poradzić
sobie z wydarzeniami ostatnich dni. Chciała świadomie zde-
cydować o swoim życiu, wiedząc, co ryzykuje. Wiedziała, że
najrozsądniej byłoby teraz się pożegnać, ale nie mogła spo-
kojnie patrzeć na smutek Michaela.
- Jesteś pewien, że nie masz ochoty na kawę? - zapytała
cicho.
- Nie dziś. Ale chętnie skorzystam innym razem z tego
zaproszenia.
Kirsten wsiadła do samochodu. Czuła, że teraz musi zna-
lezć się jak najdalej od Michaela. Ruszyła, obserwując, jak sa-
motna postać maleje i powoli znika w mroku nocy i zawiei.
Dlaczego tak jej zaufał? Czy to możliwe, by czuł coś więcej, :
niż śmiała podejrzewać?
S
R
ROZDZIAA SIÓDMY
Rzucił ostatnie spojrzenie odjeżdżającej Kirsten i wsunął
ręce do kieszeni. Przedarł się do samochodu, który kiedyś
należał do niego i brata. Pamiętał, że spędzili w nim razem
wiele wesołych chwil... Dziś zamierzał wyciągnąć stare ro-
dzinne albumy i znów spojrzeć w twarze bliskich. Zamierzał
wspominać i rozkoszować się miłością, którą zawsze mu da-
wali. Wybierze dobre wspomnienia życia zamiast bólu tych
ostatnich strasznych chwil.
Podzielił się swoimi najmroczniejszymi sekretami z Kir-
sten. Odczuł ulgę - jak rozbitek, który po wielu złych sztor-
mowych dniach widzi wreszcie przyjazny port.
Wiedział też, że skorzysta z jej zaproszenia, chociaż zna-
czyło ono dokładnie tyle, ile powiedziała. Kawę. Wiedział też,
że pocałunek, który mu ofiarowała, nie niósł ze sobą namięt-
ności. Mówił mu: żyj!
Jednak czy Kirsten zdaje sobie z tego sprawÄ™, czy nie, za-
chęca go do życia i do korzystania z niego w pełni. Może na-
wet do miłości, choć Michael nie miał pojęcia, jak postępo-
wać z taką dziewczyną jak ona.
Powoli, żadnych gwałtownych ruchów.
Jej oczy obiecywały mu bezpieczną przystań, ale zapo-
S
R
wiadały też nową przygodę z gatunku tych, w których bra-
kowało mu doświadczenia. I tak jak to bywa z najlepszymi
przygodami, odczuwał dreszcz strachu. Jeśli doda się do te-
go ciekawość, to emocje te stanowią nieodparcie pociągają-
cÄ… mieszankÄ™.
Czternaście dni do świąt...
- No a co z tą kawą, którą mi obiecałaś? - zapytał, kiedy
zamykali biuro.
Ostatnio czuł się lepiej. Był bardziej odprężony i otwarty.
Gotów na to, co niesie przyszłość. Uśmiechnął się na widok
miny Kirsten. Ona nie przepada za spontanicznością.
- U mnie?
Widać było, że gorączkowo stara się sobie przypomnieć,
czy ma w domu porządek. Miał nadzieję, że nie. Bałagan po-
wiedziałby mu o niej wiele więcej.
- Zwietny pomysł - oznajmił, zanim zdążyła cokolwiek
dodać. - Pojadę za tobą moim samochodem.
Budynek, w którym mieszkała, był taki, jak podejrzewał.
Nieduży, schludny, z brązowej cegły. Jej mieszkanie mieści-
ło się na pierwszym piętrze. Drzwi wejściowe otwierały się
do salonu, który był dokładnie taki jak ona sama: porząd-
ny i poukładany. Na stoliku leżała koronkowa serweta, a na [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •