[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ków nadchodzącej klęski: ucieczka zwierząt ofiarnych, roje pszczół na
orłach legionowych, ciemności za dnia. Sam wódz w marzeniach sennych
słyszał klaskanie ze swego teatru rozlegające się wokół niby głośna skar-
ga, a nad ranem widziano go na głównym placu obozowym w czarnym
o zgrozo ! płaszczu. Nigdy wojsko Cezara nie wykazywało większego
zapału i gotowości bojowej: pierwsze dało hasło, pierwsze wyrzuciło po-
ciski. Uwagę zwrócił także swym rzutem dzidy Krastynus, który rozpo-
czął walkę, a wkrótce potem został znaleziony wśród poległych z wbitym
w twarz mieczem. Tak niezwykła rana świadczyła o zaciętości i wściekło-
ści, które cechowały jego walkę. Lecz nie mniej zaskakujący był koniec
tej bitwy. Ponieważ Pompejusz miał znaczną przewagę w jezdzie, wyda-
wało mu się, że łatwo będzie mógł otoczyć Cezara: sam jednak został
otoczony. Kiedy długo walczyli z jednakowym powodzeniem, a konnica
na rozkaz Pompejusza zerwała się ze skrzydła, aby natrzeć szerokim fron-
tem, nagle z drugiej strony kohorty Germanów przypuściły na dany znak
131
Por. Lukan VI 144 i nn.
132
Gomfos, miasto na pograniczu Tesalii i Epiru.
133
pod Farsalos, latem 48 r.
134
Cezar podaje, że miał 22 tys. żołnierzy przeciw 52 tyś. (Wojna domowa III
84, 4; 88, 5; 89, 2).
tak silny atak na rozproszonych jezdzców, że wydawało się, iż jedni są
piesi, a drudzy przybywają na koniach. Klęska konnicy, która rzuciła się
do ucieczki, pociągnęła za sobą porażkę lekkozbrojnych. Wtedy panika
ogarnęła dalsze szeregi, które wymieszały się nawzajem i tak jakby za
jednym zamachem doszło do ostatecznej klęski. Nic bardziej nie przy-
czyniło się do zguby jak sama liczebność wojska. Cezar dwoił się i troił
w tej bitwie, występując zarówno w roli naczelnego wodza, jak i zwy-
kłego żołnierza. Słyszano także jego dwa wezwania wypowiadane podczas
objazdu, jedno okrutne, lecz sprytne i służące sprawie zwycięstwa: %7łoł-
nierzu, bij w twarz!", drugie ułożone dla popularności: ,,Oszczędzaj
obywateli!". Sam jednak ścigał Pompejusza, którego mimo przegra-
nej można by uznać za szczęśliwego, gdyby spotkał go taki sam los,
jak jego wojsko. Przeżył niestety okres swojej wielkości, aby w tym więk-
szej hańbie uciekać konno przez tesalską dolinę Tempe i na jednym tylko
stateczku wylądować na Lesbos, aby dalej w Syhedrze, na bezludnym
przylądku Cylicji zastanawiać się nad ucieczką do Partów, Afryki czy
Egiptu, aby wreszcie na oczach własnej żony i dzieci ponieść śmierć na
peluzyjskim brzegu135 z rozkazu najnędzniejszego króla, z poduszczenia
eunuchów i żeby dopełnić miary nieszczęścia od miecza Septymiu-
sza, zbiega ze swej armii.
Któż by się spodziewał, że razem ze śmiercią Pompejusza nie nasta-
nie koniec wojny ? A przecież jeszcze straszniej i gwałtowniej rozgo-
rzały popioły tesalskiej pożogi. W Egipcie jednak wojna przeciw Cezaro-
wi nie miała związku z walką stronnictw. Kiedy bowiem król aleksan-
dryjski Ptolemeusz, przypieczętowawszy związek przyjazni z Cezarem
głową Pompejusza, dopuścił się największej zbrodni w wojnie domowej,
nie brakło powodu do pomsty, której domagała się sama Fortuna dla cie-
niów tak znakomitego męża. Kleopatra, siostra króla, rzuciła się Cezaro-
wi do kolan i prosiła o swoją część królestwa. Była piękną kobietą,
a wdzięk jej podwajało to, że niesłusznie, jak się wydawało, cierpi z po-
wodu nienawiści samego króla, który z zabójstwa Pompejusza uczynił
ofiarę na zgubę stronnictw, a nie na pomyślność Cezara i który bez wąt-
pienia miałby odwagę z nim tak samo postąpić, gdyby zaistniała okazja.
Skoro Cezar nakazał przywrócić jej królestwo, natychmiast ci sami mor-
dercy Pompejusza obiegli go na zamku królewskim. Mimo szczupłej za-
łogi Cezar nadzwyczaj dzielnie oparł się przeważającym siłom wroga. Spa-
liwszy najpierw przyległe zabudowania oraz warsztaty okrętowe, przesz-
kodził atakującemu nieprzyjacielowi w miotaniu pocisków. Wkrótce
uszedł niespodziewanie na półwysep Faros. Wyparty stamtąd na morze
dopłynął z nadzwyczajnym szczęściem do swych najbliższych okrętów. Po-
135
W Egipcie przy ujściu najbardziej wysuniętego na wschód ramienia Nilu,
gdzie leżało miasto Peluzjum.
zostawił nawet płaszcz na falach, może przypadkiem, a może rozmyślnie,
ażeby w niego godziły strzały i kamienie nieprzyjaciół. Wreszcie przyjęty
przez swoich marynarzy niezwłocznie zaatakował wroga z wszystkich
stron i cieniom zięcia złożył w ofierze tchórzliwe i wiarołomne plemię.
Także Teodotos, podżegacz i sprawca całej wojny, oraz pozbawione mę-
skości potwory, Potejnos i Ganimedes, ponieśli śmierć mimo ucieczki
w różne strony przez lądy i morza136. Ciało samego króla zanurzone
w błocie znaleziono we wspaniałym, złotym pancerzu.
Także Azję ogarnęły nowe niepokoje ze strony Pontu, jak gdyby
Fortuna dążąc do likwidacji królestwa Mitrydatesa chciała umyślnie, żeby
syna pokonał Cezar, jak ojca zwyciężył Pompejusz. Król Farnaces na
czele zbrojnych zastępów wtargnął do Kapadocji, ponieważ liczył nie
tyle na swoje męstwo, ile na naszą niezgodę. Lecz Cezar zaatakował go [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
ków nadchodzącej klęski: ucieczka zwierząt ofiarnych, roje pszczół na
orłach legionowych, ciemności za dnia. Sam wódz w marzeniach sennych
słyszał klaskanie ze swego teatru rozlegające się wokół niby głośna skar-
ga, a nad ranem widziano go na głównym placu obozowym w czarnym
o zgrozo ! płaszczu. Nigdy wojsko Cezara nie wykazywało większego
zapału i gotowości bojowej: pierwsze dało hasło, pierwsze wyrzuciło po-
ciski. Uwagę zwrócił także swym rzutem dzidy Krastynus, który rozpo-
czął walkę, a wkrótce potem został znaleziony wśród poległych z wbitym
w twarz mieczem. Tak niezwykła rana świadczyła o zaciętości i wściekło-
ści, które cechowały jego walkę. Lecz nie mniej zaskakujący był koniec
tej bitwy. Ponieważ Pompejusz miał znaczną przewagę w jezdzie, wyda-
wało mu się, że łatwo będzie mógł otoczyć Cezara: sam jednak został
otoczony. Kiedy długo walczyli z jednakowym powodzeniem, a konnica
na rozkaz Pompejusza zerwała się ze skrzydła, aby natrzeć szerokim fron-
tem, nagle z drugiej strony kohorty Germanów przypuściły na dany znak
131
Por. Lukan VI 144 i nn.
132
Gomfos, miasto na pograniczu Tesalii i Epiru.
133
pod Farsalos, latem 48 r.
134
Cezar podaje, że miał 22 tys. żołnierzy przeciw 52 tyś. (Wojna domowa III
84, 4; 88, 5; 89, 2).
tak silny atak na rozproszonych jezdzców, że wydawało się, iż jedni są
piesi, a drudzy przybywają na koniach. Klęska konnicy, która rzuciła się
do ucieczki, pociągnęła za sobą porażkę lekkozbrojnych. Wtedy panika
ogarnęła dalsze szeregi, które wymieszały się nawzajem i tak jakby za
jednym zamachem doszło do ostatecznej klęski. Nic bardziej nie przy-
czyniło się do zguby jak sama liczebność wojska. Cezar dwoił się i troił
w tej bitwie, występując zarówno w roli naczelnego wodza, jak i zwy-
kłego żołnierza. Słyszano także jego dwa wezwania wypowiadane podczas
objazdu, jedno okrutne, lecz sprytne i służące sprawie zwycięstwa: %7łoł-
nierzu, bij w twarz!", drugie ułożone dla popularności: ,,Oszczędzaj
obywateli!". Sam jednak ścigał Pompejusza, którego mimo przegra-
nej można by uznać za szczęśliwego, gdyby spotkał go taki sam los,
jak jego wojsko. Przeżył niestety okres swojej wielkości, aby w tym więk-
szej hańbie uciekać konno przez tesalską dolinę Tempe i na jednym tylko
stateczku wylądować na Lesbos, aby dalej w Syhedrze, na bezludnym
przylądku Cylicji zastanawiać się nad ucieczką do Partów, Afryki czy
Egiptu, aby wreszcie na oczach własnej żony i dzieci ponieść śmierć na
peluzyjskim brzegu135 z rozkazu najnędzniejszego króla, z poduszczenia
eunuchów i żeby dopełnić miary nieszczęścia od miecza Septymiu-
sza, zbiega ze swej armii.
Któż by się spodziewał, że razem ze śmiercią Pompejusza nie nasta-
nie koniec wojny ? A przecież jeszcze straszniej i gwałtowniej rozgo-
rzały popioły tesalskiej pożogi. W Egipcie jednak wojna przeciw Cezaro-
wi nie miała związku z walką stronnictw. Kiedy bowiem król aleksan-
dryjski Ptolemeusz, przypieczętowawszy związek przyjazni z Cezarem
głową Pompejusza, dopuścił się największej zbrodni w wojnie domowej,
nie brakło powodu do pomsty, której domagała się sama Fortuna dla cie-
niów tak znakomitego męża. Kleopatra, siostra króla, rzuciła się Cezaro-
wi do kolan i prosiła o swoją część królestwa. Była piękną kobietą,
a wdzięk jej podwajało to, że niesłusznie, jak się wydawało, cierpi z po-
wodu nienawiści samego króla, który z zabójstwa Pompejusza uczynił
ofiarę na zgubę stronnictw, a nie na pomyślność Cezara i który bez wąt-
pienia miałby odwagę z nim tak samo postąpić, gdyby zaistniała okazja.
Skoro Cezar nakazał przywrócić jej królestwo, natychmiast ci sami mor-
dercy Pompejusza obiegli go na zamku królewskim. Mimo szczupłej za-
łogi Cezar nadzwyczaj dzielnie oparł się przeważającym siłom wroga. Spa-
liwszy najpierw przyległe zabudowania oraz warsztaty okrętowe, przesz-
kodził atakującemu nieprzyjacielowi w miotaniu pocisków. Wkrótce
uszedł niespodziewanie na półwysep Faros. Wyparty stamtąd na morze
dopłynął z nadzwyczajnym szczęściem do swych najbliższych okrętów. Po-
135
W Egipcie przy ujściu najbardziej wysuniętego na wschód ramienia Nilu,
gdzie leżało miasto Peluzjum.
zostawił nawet płaszcz na falach, może przypadkiem, a może rozmyślnie,
ażeby w niego godziły strzały i kamienie nieprzyjaciół. Wreszcie przyjęty
przez swoich marynarzy niezwłocznie zaatakował wroga z wszystkich
stron i cieniom zięcia złożył w ofierze tchórzliwe i wiarołomne plemię.
Także Teodotos, podżegacz i sprawca całej wojny, oraz pozbawione mę-
skości potwory, Potejnos i Ganimedes, ponieśli śmierć mimo ucieczki
w różne strony przez lądy i morza136. Ciało samego króla zanurzone
w błocie znaleziono we wspaniałym, złotym pancerzu.
Także Azję ogarnęły nowe niepokoje ze strony Pontu, jak gdyby
Fortuna dążąc do likwidacji królestwa Mitrydatesa chciała umyślnie, żeby
syna pokonał Cezar, jak ojca zwyciężył Pompejusz. Król Farnaces na
czele zbrojnych zastępów wtargnął do Kapadocji, ponieważ liczył nie
tyle na swoje męstwo, ile na naszą niezgodę. Lecz Cezar zaatakował go [ Pobierz całość w formacie PDF ]