[ Pobierz całość w formacie PDF ]

osiągała ich armia przez ostatnie dwa lata; tutaj rejestrowano wyniki każdego z
dowódców. Nowy komendant nie mógł odziedziczyć pozycji po swym poprzedniku 
liczyło się tylko to, co sam dokonał.
Ender prowadził wyraznie. Oczywiście, miał najlepszy z możliwych stosunek
wygranych do porażek, ale i w pozostałych kategoriach wyprzedzał resztę. Zrednie straty
własne, średnie straty przeciwnika, średni czas osiągnięcia zwycięstwa  wszędzie był na
czele.
Kończył jeść, gdy ktoś podszedł do niego z tyłu i klepnął w ramię.
 Mogę się przysiąść?
Ender nie musiał się oglądać, by wiedzieć, że to Dink Meeker.
 Cześć, Dink. Siadaj.
 Ty pozłacany pierdzielu  uśmiechnął się Dink.  Wszyscy tu próbujemy zgadnąć,
czy twoje wyniki to cud, czy pomyłka.
 Przyzwyczajenie.
 Jedno zwycięstwo nie wystarczy, żeby się przyzwyczaić. Nie bądz taki hardy.
Wszystkich nowych puszczają najpierw przeciwko słabym dowódcom.
 Nie zauważyłem, żeby Carn Carby był na końcu tabeli.
To była prawda. Carn Carby zajmował pozycję w okolicach środka.
 Jest w porządku  przyznał Dink.  Zwłaszcza że zaczął dopiero niedawno.
Obiecujący. Ale ty nie jesteś obiecujący. Jesteś grozny.
 Grozny dla kogo? Nie dadzą ci jeść, jeżeli będziesz rzadziej wygrywał? To chyba ty
powiedziałeś, że to wszystko jest tylko głupią zabawą, która nie ma żadnego znaczenia.
Dinkowi nie podobało się, że Ender wypomina mu jego własne słowa, zwłaszcza w
obecnej sytuacji.
 A ty mnie namówiłeś, żebym grał z nimi dalej. Ale z tobą nie będę się bawił, Ender.
Mnie nie pokonasz.
 Chyba nie  zgodził się Ender.
 To ja cię nauczyłem  dodał Dink.
 Wszystkiego, co umiem  przyznał Ender.  Teraz korzystam z tego, na wyczucie.
 Gratuluję.
 Dobrze wiedzieć, że ma się tu przyjaciela.
Lecz Ender nie był przekonany, że Dink wciąż jest jego przyjacielem. Dink także nie.
Zamienili jeszcze kilka nic nie znaczących zdań i chłopiec wrócił do swojego stołu.
Ender skończył jeść i rozejrzał się. Dowódcy rozmawiali w małych grupkach. Zauważył
Bonza, teraz jednego z najstarszych komendantów. Ross Nos skończył szkołę. Petra z
kilkoma innymi siedziała w kącie pokoju i nie spojrzała na niego ani razu. Ponieważ
wszyscy inni od czasu do czasu rzucali w jego stronę ukradkowe spojrzenia  także ci, z
którymi rozmawiała  Ender był pewien, że świadomie unika jego wzroku. Tak to jest,
jeśli się zwycięża od pierwszej walki, pomyślał. Traci się przyjaciół.
Trzeba im zostawić parę tygodni, żeby zdążyli się przyzwyczaić. Zanim wyznaczą
następną bitwę, wszystko się uspokoi.
Carn Carby demonstracyjnie podszedł do Endera tuż przed końcem przerwy obiadowej.
W przeciwieństwie do Dinka nie wydawał się zmieszany.
 Obecnie jestem w niełasce  wyznał otwarcie.  Nie wierzą, kiedy im mówię, że
robiłeś rzeczy, jakich nikt tu jeszcze nie oglądał. Mam nadzieję, że rozbijesz na miazgę
następną armię, z którą będziesz walczył. Zrób mi tę przysługę.
 Zrobię  odparł Ender.  I dzięki, że ze mną rozmawiasz.
 Uważam, że zachowują się wobec ciebie okropnie. Zwykle wszyscy gratulują nowym
dowódcom, kiedy pierwszy raz przychodzą do mesy. Tyle że nowy dowódca zanim
wreszcie tu trafi, ma za sobą parę przegranych. Mnie się udało dopiero miesiąc temu. Jeśli
ktokolwiek zasłużył na gratulacje, to na pewno ty. Ale takie jest życie. Niech gryzą
ziemię.
 Postaram się.
Carn Carby odszedł, a Ender wciągnął go na swą osobistą listę tych, których
zakwalifikował jako istoty ludzkie.
Tej nocy Ender spał bardzo dobrze, co nie udało mu się już od dawna.
Tak dobrze, że zbudził się dopiero po zapaleniu świateł. Wstał w znakomitym nastroju,
pobiegł pod prysznic i nie zauważył paska papieru na podłodze, dopóki nie wrócił i nie
zaczął się ubierać. Zobaczył go tylko dlatego, że papier podfrunął, gdy Ender szarpnął za
leżący na krześle mundur. Podniósł go i przeczytał.
PETRA ARKANIAN, ARMIA FENIKSA, 7.00
To była jego dawna armia, którą opuścił niecałe cztery tygodnie temu. Na wylot znał
formacje, których tam używano. Częściowo dzięki wpływowi Endera, Armia Feniksa
działała najbardziej elastycznie, stosunkowo szybko reagując na nowe sytuacje. Z
pewnością jest najlepiej przygotowana, by stawić czoła płynnym, nie pasującym do
żadnych wzorów atakom Endera. Najwyrazniej nauczyciele postanowili uatrakcyjnić mu
życie.
Rozkaz stwierdzał: 7.00, a była już 6.30. Część chłopców mogła wyjść na śniadanie.
Ender odrzucił mundur, chwycił skafander i po chwili stał przy drzwiach do koszar.
 Panowie, mam nadzieję, że czegoś się wczoraj nauczyliście, ponieważ dzisiaj robimy
to jeszcze raz. Nie od razu zrozumieli, że chodzi mu o bitwę, nie o ćwiczenia. To na
pewno pomyłka, mówili. Nikt nie walczy dwa dni pod rząd.
Ender podał pasek papieru Fly Molo, dowódcy plutonu A.
 Skafandry!  krzyknął natychmiast chłopiec i zaczął się przebierać.
 Czemu nie powiedziałeś nam wcześniej?  zapytał z wyrzutem Kant Zupa. Kant
lubił stawiać Enderowi pytania, których nikt inny nie ośmielał się zadać.
 Pomyślałem, że przyda się wam prysznic. Wczoraj Armia Królika twierdziła, że
wygraliśmy, bo smród zemdlił ich zupełnie.
Ci, którzy go usłyszeli, wybuchnęli śmiechem.
 Znalazłeś rozkaz dopiero kiedy wyszedłeś spod prysznica, zgadza się?
Ender spojrzał w stronę, z której dochodził głos. To był Groszek, z zuchwałą miną.
Czyżby przyszła pora odpłacić za dawne upokorzenia?
 Oczywiście  odparł pogardliwym tonem.  Mam dalej do podłogi, niż ty.
Zmiech. Groszek zaczerwienił się ze złości.
 Sprawa jest jasna. Nie możemy liczyć na to, że będą nas normalnie traktować 
zawołał Ender.  Lepiej bądzcie gotowi do bitwy w każdej chwili. I często. Nie będę
udawał, że mi się to podoba, ale jestem zadowolony, że moja armia potrafi sobie z tym
poradzić.
Po tych słowach poszliby za nim wszędzie, nawet na spacer po Księżycu bez
skafandrów.
Petra nie była Carnem Carbym. Miała szyki bardziej elastyczne, reagowała o wiele
szybciej na błyskawiczne, nieprzewidywalne ataki Endera. W rezultacie pod koniec bitwy
Armia Smoka miała trzech zamrożonych i dziewięciu unieruchomionych. W dodatku
Petra nie podeszła, by uścisnąć mu rękę. Jej płonące gniewem oczy zdawały się mówić:
byłam twoim przyjacielem, a teraz tak mnie upokarzasz?
Ender udawał, że nie widzi, jak bardzo jest wściekła. Po kilku kolejnych bitwach
zrozumie, że w walce z nim zyskała więcej trafień, niż spodziewałby się po kimkolwiek.
Zresztą, nadal uczył się od niej. Tego dnia na ćwiczeniach musi pokazać dowódcom
plutonów, jak przeciwdziałać manewrom, których użyła Petra. Niedługo znów będą
przyjaciółmi.
Miał nadzieję.
***
Przez pierwszy tydzień Armia Smoka rozegrała siedem bitew osiągając 7 zwycięstw i 0
porażek. Ender ani razu nie poniósł strat większych niż w walce z Armią Feniksa, a w
dwóch bitwach nie miał ani jednego zamrożonego czy unieruchomionego. Nikt już nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •