[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Melinda okazała małej, że naprawdę kocha ją jak matka. W końcu zmieniła się, a to mogło oznaczać,
że nie dotyczy to tylko jej wyglądu, a wyglądała naprawdę pięknie. Może jakoś wynagrodzi dziecku
krzywdę, jaką mu wyrządziła.
Kiedy weszły do salonu, Melinda, siedząca na wiktoriańskiej sofie, zerwała się z miejsca. Uśmiechała
'l się promiennie.
- Alice! Kochanie, jakaś ty śliczna! Takiej ładnej jeszcze cię nie widziałam. Chodz do mamusi i daj
buziaka.
- Cześć, mamo - odpowiedziała dziewczynka spokojnie. - Nie lubisz Londynu?
- Uwielbiam to miasto! Nie mogę się doczekać, kiedy tam wrócę. - Melinda pochyliła się i pocałowała
Alice w nadstawiony policzek. - Wpadłam, jak to mówią, po drodze.
- Po co?
- Jak to: po co?
- Po co wpadłaś? - spytała Alice. - Jechałaś z tak daleka tylko po to, żeby się ze mną zobaczyć?
- Tak, i jestem bardzo zmęczona. Nie cieszysz się, że mnie widzisz? - W oczach Melindy można było
wyczytać, że czuje się urażona.
- Bardzo ładnie wyglądasz - powiedziała Alice.
- Cóż, wiem, że nigdy nie będę taka piękna jak
AUSTRALIJCZYK SZUKA %7łONY
123
Dana - zaczęła Melinda, wyraznie zadowolona - ale nie jest najgorzej. Może pójdziesz ze mną do
mojego pokoju, to sobie razem odpoczniemy? Porozmawiamy. Ainslie, nie masz chyba nic przeciw
temu? - zapytała, zwracając się do pani domu.
- Oczywiście, Melindo - odpowiedziała cicho Ainslie. - Chciałabym jedynie prosić cię, żebyś, kiedy
już naturalnie odpoczniesz, powiedziała nam, jakie masz plany.
- Dobrze. - Melinda wzięła dziewczynkę za rękę.
- Mam masę do nadrobienia ze swoją małą córeczką.
- Dano, chodz z nami... - poprosiła Alice.
- Nie teraz, Alice. - Melinda nie pozwoliła jej dokończyć i uśmiechnęła się szeroko. - Wiem, że bardzo
kochasz Danę, ale możesz chyba przez chwilę pobyć sama z mamusią.
- O rany! - powiedział Logan wolno, kiedy wyszły.
- Do czego ona zmierza?
- Nie przeżyłabym teraz rozłąki z Alice - odezwała się żałośnie Ainslie. - Czy ona chce ją zabrać do
innego kraju? Dziadkowie nie mają nic do powiedzenia?
- A czy padło choć słowo, że chce zabrać Alice?
- zapytał Logan, marszcząc czoło. - Dobrze, że nie ma tu Sandry, bo doszłoby chyba do rękoczynów.
- Trzeba dać jej szansę - wtrąciła się Dana.
- Chcesz, żeby zabrała Alice?
- Nie, naturalnie, że nie. - Dana usiadła ciężko na fotelu. - Ale w końcu jest jej matką.
124
AUSTRALIJCZYK SZUKA %7łONY
- Tego nie da się zaprzeczyć - z żalem w głosie potwierdziła Ainslie. - Tyle że nie zachowuje się jak
prawdziwa matka. Jak porządny człowiek. Moim zdaniem w ogóle się nie zmieniła.
ROZDZIAA DZIESITY
W czasie obiadu nie rozmawiano wiele. Przy stole panowało męczące napięcie, towarzyszące nic nie
znaczącej wymianie uprzejmości. Alice pozwolono zostać z dorosłymi. Siedziała teraz milcząco obok
matki.
- Wszystko w porządku, kochanie? - zapytała ją Ainslie. Na jej twarzy widać było zaniepokojenie. -
Dlaczego nie jesz?
- Głowa mnie boli, babciu - odpowiedziała cicho dziewczynka.
- Oczywiście Alice prosiła mnie, żebym została na dłużej - powiedziała Melinda niespodziewanie.
- Jasne, przecież jesteś jej matką. - Logan nie ukrywał ironii. Był zdenerwowany samym jej widokiem.
Poza tym dręczyło go natrętne przeczucie, że bawiła się nimi i prowadziła obmyśloną wcześniej grę.
- Mama może sobie jechać, kiedy chce. - Powaga w głosie Alice świadczyła, że naprawdę tak uważa.
- To nie było zbyt grzeczne - upomniała ją Melinda.
- Ale tak właśnie jest - potwierdziła Alice.
126
AUSTRALIJCZYK SZUKA %7łONY
- Widzę, że sporo się napracowaliście, żeby nastawić dziecko przeciwko mnie. - Melinda sięgnęła po
kieliszek z winem i upiła łyk.
Dana spojrzała jej prosto w oczy. Nie ukrywała, że jest oburzona. Wstała z miejsca, głośno odsuwając
krzesło.
- Alice, skarbie, skoro boli cię głowa, lepiej będzie, jeśli się położysz. Zaprowadzę cię do pokoju -
zwróciła się do dziewczynki.
- Ona tu zostanie. - Melinda wchodziła w rolę matki.
- Chyba jednak nie - powiedział Logan, dając znak Danie, żeby zabrała małą. - Ta rozmowa dotyczy
wyłącznie dorosłych.
Już w sypialni Alice niechętnie położyła się do łóżka.
- Należę do mamy, prawda, Dano?
- Tak, maleńka, dopóki nie dorośniesz.
- Więc może mnie zabrać, kiedy zechce?
- Jeśli ty zechcesz, kochanie - odpowiedziała Dana, choć wiedziała, że tak nie jest.
- No to ja nie chcę - w głosie Alice słychać było bunt. - Wolę zostać tutaj. Nie chcę stąd wyjeżdżać.
Tęskniłabym strasznie za babcią i wujkiem Loganem, i Sandrą. Tęskniłabym za dziećmi, które do
mnie przychodzą. I nawet za panią Buchan. Za Rettą. Jest dla mnie bardzo dobra. Mara to wspaniałe
miejsce.
Dana czuła, że serce się jej kraje.
- Uważasz, że nie byłabyś szczęśliwa z mamą?
AUSTRALIJCZYK SZUKA %7łONY
127
- Nie tak, jak bym chciała - odpowiedziała Alice powoli.
- Czy mama mówiła, że cię zabierze? - Dana nie chciała wypytywać dziecka, ale musiała to wiedzieć.
- Prawie cały czas mówiła o tobie.
- O mnie? - Dana nie spodziewała się takiej odpowiedzi.
- O tobie i wujku Loganie. - Mała kiwała główką.
- Pytała, jak się wam układa.
- I co powiedziałaś?
- %7łe on cię kocha, a ty jego. Czuję to aż w środku.
- Alice z poważną miną przycisnęła piąstkę do serca.
- Modlę się, żebyście wzięli ślub, a ja wtedy byłabym waszym dzieckiem.
- Och, kochanie. - Dana usiadła na brzegu łóżka i przytuliła małą do siebie. - Och, Alice. Dla nas [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •