[ Pobierz całość w formacie PDF ]

konsystencją. A mój stryj dodaje do swojej popiołu z papierosa... słyszał pan kiedyś
o czymś takim?
 To było chili z puszki. Nie mam czasu gotować.
Cień podszedł do portretu Roberta H. Vane a.
 A więc ten gość tutaj się chowa? Rany, naprawdę dziwny obraz...
Zebrali się wokół malowidła.  Nie wiem na pewno, czy będzie próbował wyjść dziś
 wieczorem  powiedział Jim.  Możliwe, że będziemy musieli czekać dwie albo trzy
noce, a może nawet dłużej... nie wiadomo. Mam jednak przeczucie, że on musi
nieustannie zbierać nowe zdjęcia ludzi... tak, jak wampiry potrzebują nieustannie świeżej
krwi. W końcu był uwięziony przez niemal czterdzieści lat i do odbudowania swojej siły
może potrzebować dużo świeżego ludzkiego zła.
 Panie Rook, powiedział pan w szkole, że potrafi pan widzieć zmarłych, demony
i tak dalej. Czy kiedy Vane wyjdzie z tego obrazu... jeżeli wyjdzie... my też go
zobaczymy?  spytał Freddy.
 Nie wiem. Może go ujrzycie, ale nie jestem pewien, bo jeszcze nigdy nie miałem
z czymś takim do czynienia. To, co kryje się w portrecie, nie jest duchem w zwykłym
znaczeniu tego słowa, bo reprezentuje tylko jedną część osobowości Roberta H. Vane a.
Poza tym on się zmutował. Jak już mówiłem, jeszcze nigdy czegoś takiego nie
widziałem. Ma nogi jak trójnóg fotograficzny, jedno oko, podobne do obiektywu aparatu
fotograficznego, i rękę jak flesz.
 Pół człowiek, pół maszyna  podsumował Randy.  Jak Robocop. Albo Seven of
Nine ze Star Treka.
 Ale Robocop i Seven of Nine to postacie z filmów, a Robert H. Vane jest
prawdziwy  oświadczyła Sue-Marie.
Jim wziął do ręki splątany kłąb sznurka, do którego końca przywiązany były mały
bożonarodzeniowy dzwoneczek, otwieracz do puszek i dwa pęczki kluczy.
 Zawieszę to w poprzek obrazu. Jeżeli będzie chciał wyjść, powinniśmy go
usłyszeć.
 I co wtedy?
 Podążymy za nim. To wszystko, co możemy zrobić.
W tym momencie do salonu weszła Tibbles. Stanęła i rozejrzała się wokół.
 Co się stało pana kotu?  spytała przerażona Sue-Marie.
 Pan Vane próbował go podpalić, ale nie do końca mu się to udało.
Tibbles zrobiła rundę wokół salonu, po kolei podejrzliwie obwąchując uczniów Jima.
Wyglądało na to, że wszystkich zaakceptowała, bo kiedy skończyła przegląd, wspięła się
Cieniowi na nogę i zaczęła ocierać mu się o kolano.
Jim podrapał kotkę za uszami.
 Wygląda teraz dość paskudnie, ale niedługo futro jej odrośnie. To cud, że nie
zginęła.
 Może wcale nie cud  mruknął Edward.  Jest w końcu kotem, a zwierzęta nie mają
złej części osobowości. Przecież nie umieją odróżniać dobra od zła.
Cień próbował oderwać Tibbles od nogawki.
 Aua! Może nie odróżnia dobra od zła, ale wie, jak wbijać pazury!
Jim oprowadził swoją drużynę po mieszkaniu. Sue-Marie była zachwycona łazienką
i wprosiła się pod prysznic. Randy zbadał kuchnię, przejrzał leżące tam książki
i poczęstował się dużą łyżką chili, które Jim zostawił. Cień obejrzał kolekcję płyt Jima,
cały czas kręcąc przy tym głową.
 Człowieku, muszę kiedyś wpaść i dobrać panu muzę. Co to jest Fountains oj
Wayne? Potrzebuje pan trochę Choppy, Kingpina Skinny Pimpa i Ying Yang Twins.
Edward usiadł przy stole w jadalni i zaczął przeglądać należące do Giovanniego
Boschetto albumy.
 Niektóre z tych zdjęć dawnego Los Angeles są naprawdę niesamowite. Niech pan
spojrzy na to: Drzewo pomarańczowe, które umarło przez noc, Simi Valley, tysiąc
osiemset osiemdziesiąty dziewiąty rok. Kim są ci ludzie w kapturach, którzy Stoją
dookoła? Wyglądają na członków Ku-Klux-Klanu.
 Giovanni Boschetto zebrał setki przedziwnych fotografii  odparł Jim.  Moim
zdaniem kolekcjonował wszystkie zdjęcia, które mogły być zrobione przez Roberta H.
Vane a. Wszystkie wizerunki czystego zła.
 Ma pan dziwne fotki na ścianach  stwierdziła Sue-Marie. Stanęła tuż obok Jima,
przyciskając lewą pierś do jego ramienia.  Nie wiem, jak pan może tu spać. Ja bym nie
mogła... bez kogoś, kto by mnie przytulił.
Jim popatrzył na nią. Odwzajemniła jego spojrzenie i zamrugała czarnymi jak sadza
powiekami, jakby chciała powiedzieć:  No co? .
 Słuchajcie, mam mnóstwo coli, gatorade i pączków, a jeżeli ktoś zgłodnieje, mogę
zrobić hot dogi  powiedział.  Proponuję, żebyśmy usiedli w kuchni i słuchali, czy Vane
nie próbuje wyjść.
 Nie będziemy trzymać warty przy obrazie?
 Nie możemy być za blisko niego. Widzieliście, co może zrobić za pomocą swojego
flesza. Jeżeli wyjdzie z obrazu i zobaczy, że stoimy mu na drodze, w jadłospisie będą
skremowani uczniowie.
 Ludzki popiół...  mruknął Randy.  Mógłby być dobry do chili.
Usiedli wokół kuchennego stołu i przez ponad dwie godziny rozmawiali. Uczniowie
mówili o swoich ulubionych filmach, programach telewizyjnych, muzyce. Opowiadali [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szkicerysunki.xlx.pl
  •