[ Pobierz całość w formacie PDF ]
obawy.
Uporczywe spojrzenie Dylana obezwładniało ją. Przestąpiła z nogi
na nogę. Nie wiedziała, co ma powiedzieć. Nagle poczuła dominujące
uczucie przykrości. Jednego była pewna, że prędzej umrze, niż uroni
jeszcze jedną łzę z powodu tego faceta.
On nadal trwał nieruchomo, jak zaczarowany.
Dlaczego nic nie mówi? dziwiła się w duchu.
Cisza stawała się nieznośna.
Zmusiła się w końcu do wypowiedzenia kilku słów.
- Co ty tu robisz?
Czuła się tak, jakby rozrywano ją na pół. Jedna cześć pragnęła, by
Dylan przytulił ją mocno i tym samym odegnał jej ból; druga zaś chciała
uciec jak najdalej od niego i ogarniającego ją niepokoju. Czuła się
nieswojo.
- Dlaczego patrzysz na mnie w ten sposób?
W odpowiedzi wyciągnął ku niej rękę i palcami lekko dotknął jej
policzka. Po czym łamiącym się głosem powiedział:
- Od momentu, w którym mnie porzuciłaś, nosiłem w sercu obraz
twojej postaci. Teraz cieszę się, że mogę patrzeć na oryginał.
%7łachnęła się, słysząc te słowa.
117
RS
Nie mogła powstrzymać się przed wylaniem swego żalu.
- Masz na myśli tamten moment, w którym dałam ci sposobność,
żebyś nareszcie coś powiedział?... Dał jakiś znak, że możemy dzielić nasze
marzenia?
Jej słowa mocno dotknęły Dylana. Z trudem opanował przypływ
paniki. Wiedział, że nie będzie łatwo. Miała prawo czuć się urażona i zła.
Z wyrazu jej oczu, a także z gestów, wywnioskował, że nie jest mu
przychylna.
Skrzyżowała ręce na piersiach i cofnęła się o krok bez słowa
zaproszenia.
- Mam na myśli tamtą chwilę, kiedy za bardzo bałem się swoich
uczuć. Właściwie to nawet bałem się o nich myśleć.
Nabrał powietrza, chcąc się nieco uspokoić.
- Chciałem zrobić dla ciebie coś szczególnego, dać ci coś takiego, co
udowodniłoby ci, jak bardzo mi na tobie zależy. Zapragnąłem podarować
ci cały świat... i to dosłownie.
- Ale ja nie chciałam całego świata.
- Teraz to wiem.
Stała tak blisko niego. Czuł jej fizyczną bliskość. Nie potrafił już
dłużej opierać się pokusie. Nachylił się nad twarzą Jessiki i delikatnie
musnął wargami jej usta. Pogłaskał ją po policzku i na tym poprzestał.
- Och, Jessiko... Nawet nie wiesz, jak bardzo za tobą tęskniłem.
Przykro mi, jeśli wywarłem na tobie złe wrażenie. Nie chciałem
deprecjonować twoich zasług w pracy ani lekceważyć twojej kariery.
Podziwiam twoją niezależność i sposób, w jaki odniosłaś życiowy sukces.
118
RS
- Może lepiej wejdziemy do środka, zamiast stać tutaj w przejściu... -
zaproponowała, cofając się do wnętrza.
On, zachęcony jej zaproszeniem, poszedł za nią i zamknął drzwi
domu.
Ostatnie słowa zrobiły na Jessice duże wrażenie. Szczególnie
dlatego, że jej były mąż robił wszystko, aby zniechęcić ją do jakiejkolwiek
samodzielności i wyraznie sprzeciwiał się jej karierze.
Dylan podprowadził Jessikę do sofy. Prawie nieświadomie sięgnął
do wewnętrznej kieszeni marynarki, upewniając się, że jest w niej małe
aksamitne pudełko, gotowe na tę specjalną okazję. Głośno westchnął i
usiadł obok wybranki.
- Chcę ci powiedzieć, co robiłem przez ostatni tydzień - zaczął. - Gdy
opuściłaś dom w górach, przeprowadziłem kilka rozmów telefonicznych...
- Jak to? Przecież tam nie ma telefonu... - przerwała mu, marszcząc
brwi ze zdumienia. - Czy to znaczy, że jezdziłeś do sklepu w dolinie, żeby
skorzystać z tamtejszego aparatu?
- Nie, jak włączyli prąd, udało mi się naładować baterie telefonu
komórkowego. Umówiłem się na kilka rozmów na następne trzy dni.
Potem pojechałem do Seattle i zameldowałem się w hotelu. Od tamtej pory
miałem już kilka spotkań z różnymi grupami obywateli, z radą miejską, z
senatem uniwersytetu, z jedną z lokalnych stacji telewizyjnych,z agencją
reklamową i z rozgłośniami radiowymi. Ułożyłem wersję roboczą moich
seminariów dotyczących finansów i rozwinąłem pomysł, który wcześniej z
tobą przedyskutowałem, pamiętasz?
Kiwnęła głową, lecz nie odezwała się ani słowem.
119
RS
- Spotkałem się z adwokatem, żeby powołać do życia fundację do
prowadzenia spraw i utrzymania stron w Internecie. Dodatkowo zadbałem
o nagranie materiału. Tak więc można będzie obejrzeć go w telewizji lub
na kasetach wideo zakupionych przez internetowe zamówienie -
kontynuował, po czym nerwowo zakasłał. - Poza tym poczyniłem już kro-
ki w celu przeprowadzenia się do Seattle. Chciałbym tu zamieszkać na
stałe.
Jessica starała się nie okazywać tego, jak bardzo poruszyły ją
wyjaśnienia Dylana. Co prawda, nie wiedziała jeszcze, do czego zmierza,
jednak sam fakt, że tak dokładnie dzielił się z nią swoimi nowinami,
wystarczył, żeby uświadomiła sobie, jak bardzo go kocha. Okazało się, że
ten mężczyzna, którego błędnie przyrównała do swojego byłego męża,
okazał się zupełnie innym człowiekiem.
Czy mamy szanse na wspólne życie? zastanawiała się, słuchając
Dylana.
Wtedy na nowo ogarnęły ją wątpliwości. Przecież on nadal do
niczego się nie zobowiązał ani nawet nie wyznał jej, że ja kocha. A do
tego miała dodatkowy powód do niepokoju - podejrzenie, że jest w ciąży.
Starała się trzymać swoje uczucia pod kontrolą, ale było jej coraz trudniej.
- Wygląda na to, że byłeś bardzo zajęty w czasie, gdy ja pojechałam
do Nowego Jorku. Zdołałeś załatwić już tyle spraw...
Dylana ogarnęła panika. Zwątpił w to, czy jego wysiłek rzeczywiście
zakończy się powodzeniem.
- Została jeszcze jedna sprawa, którą dotychczas się nie zająłem -
oznajmił i szybko pocałował ja w usta.
120
RS
Ujął w dłonie twarz ukochanej i spojrzał jej głęboko w oczy.
Bezmierna miłość, którą do niej czuł, prawie go przerastała. W tej chwili
ona przesłoniła mu cały świat.
- Jessiko... Bardzo cię kocham. Tak mi przykro, że cię raniłem, że nie
potrafiłem powiedzieć ci tego, co chciałaś usłyszeć. Ale mogę to
powiedzieć teraz. Nic nie mogło mnie bardziej przestraszyć, niż myśl, że
mógłbym cię stracić na zawsze - oświadczył, nie czekając na odpowiedz. -
Zrobiłem wszystko, co mogłem. Pokazałem ci, że zaangażowałem się w
plany, o których rozmawialiśmy i że chcę pomóc tym wszystkim ludziom
w potrzebie. Nie mam wątpliwości co do tego, że mój projekt musi być na
stałe realizowany tutaj w Seattle. Teraz jest pora na moją ostatnią decyzję -
wyznał tajemniczo.
Sięgnął do kieszeni marynarki. Palcami wyczuł najpierw aksamitne
pudełko, a potem monetę. Wyjął tę ostatnią i pokazał zaskoczonej
dziewczynie.
- To jest mój szczęśliwy pieniążek. Zróbmy zakład. Rzucę ją i jeśli
będzie na wierzchu orzeł, to zgodzisz się natychmiast wyjść za mnie za [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
obawy.
Uporczywe spojrzenie Dylana obezwładniało ją. Przestąpiła z nogi
na nogę. Nie wiedziała, co ma powiedzieć. Nagle poczuła dominujące
uczucie przykrości. Jednego była pewna, że prędzej umrze, niż uroni
jeszcze jedną łzę z powodu tego faceta.
On nadal trwał nieruchomo, jak zaczarowany.
Dlaczego nic nie mówi? dziwiła się w duchu.
Cisza stawała się nieznośna.
Zmusiła się w końcu do wypowiedzenia kilku słów.
- Co ty tu robisz?
Czuła się tak, jakby rozrywano ją na pół. Jedna cześć pragnęła, by
Dylan przytulił ją mocno i tym samym odegnał jej ból; druga zaś chciała
uciec jak najdalej od niego i ogarniającego ją niepokoju. Czuła się
nieswojo.
- Dlaczego patrzysz na mnie w ten sposób?
W odpowiedzi wyciągnął ku niej rękę i palcami lekko dotknął jej
policzka. Po czym łamiącym się głosem powiedział:
- Od momentu, w którym mnie porzuciłaś, nosiłem w sercu obraz
twojej postaci. Teraz cieszę się, że mogę patrzeć na oryginał.
%7łachnęła się, słysząc te słowa.
117
RS
Nie mogła powstrzymać się przed wylaniem swego żalu.
- Masz na myśli tamten moment, w którym dałam ci sposobność,
żebyś nareszcie coś powiedział?... Dał jakiś znak, że możemy dzielić nasze
marzenia?
Jej słowa mocno dotknęły Dylana. Z trudem opanował przypływ
paniki. Wiedział, że nie będzie łatwo. Miała prawo czuć się urażona i zła.
Z wyrazu jej oczu, a także z gestów, wywnioskował, że nie jest mu
przychylna.
Skrzyżowała ręce na piersiach i cofnęła się o krok bez słowa
zaproszenia.
- Mam na myśli tamtą chwilę, kiedy za bardzo bałem się swoich
uczuć. Właściwie to nawet bałem się o nich myśleć.
Nabrał powietrza, chcąc się nieco uspokoić.
- Chciałem zrobić dla ciebie coś szczególnego, dać ci coś takiego, co
udowodniłoby ci, jak bardzo mi na tobie zależy. Zapragnąłem podarować
ci cały świat... i to dosłownie.
- Ale ja nie chciałam całego świata.
- Teraz to wiem.
Stała tak blisko niego. Czuł jej fizyczną bliskość. Nie potrafił już
dłużej opierać się pokusie. Nachylił się nad twarzą Jessiki i delikatnie
musnął wargami jej usta. Pogłaskał ją po policzku i na tym poprzestał.
- Och, Jessiko... Nawet nie wiesz, jak bardzo za tobą tęskniłem.
Przykro mi, jeśli wywarłem na tobie złe wrażenie. Nie chciałem
deprecjonować twoich zasług w pracy ani lekceważyć twojej kariery.
Podziwiam twoją niezależność i sposób, w jaki odniosłaś życiowy sukces.
118
RS
- Może lepiej wejdziemy do środka, zamiast stać tutaj w przejściu... -
zaproponowała, cofając się do wnętrza.
On, zachęcony jej zaproszeniem, poszedł za nią i zamknął drzwi
domu.
Ostatnie słowa zrobiły na Jessice duże wrażenie. Szczególnie
dlatego, że jej były mąż robił wszystko, aby zniechęcić ją do jakiejkolwiek
samodzielności i wyraznie sprzeciwiał się jej karierze.
Dylan podprowadził Jessikę do sofy. Prawie nieświadomie sięgnął
do wewnętrznej kieszeni marynarki, upewniając się, że jest w niej małe
aksamitne pudełko, gotowe na tę specjalną okazję. Głośno westchnął i
usiadł obok wybranki.
- Chcę ci powiedzieć, co robiłem przez ostatni tydzień - zaczął. - Gdy
opuściłaś dom w górach, przeprowadziłem kilka rozmów telefonicznych...
- Jak to? Przecież tam nie ma telefonu... - przerwała mu, marszcząc
brwi ze zdumienia. - Czy to znaczy, że jezdziłeś do sklepu w dolinie, żeby
skorzystać z tamtejszego aparatu?
- Nie, jak włączyli prąd, udało mi się naładować baterie telefonu
komórkowego. Umówiłem się na kilka rozmów na następne trzy dni.
Potem pojechałem do Seattle i zameldowałem się w hotelu. Od tamtej pory
miałem już kilka spotkań z różnymi grupami obywateli, z radą miejską, z
senatem uniwersytetu, z jedną z lokalnych stacji telewizyjnych,z agencją
reklamową i z rozgłośniami radiowymi. Ułożyłem wersję roboczą moich
seminariów dotyczących finansów i rozwinąłem pomysł, który wcześniej z
tobą przedyskutowałem, pamiętasz?
Kiwnęła głową, lecz nie odezwała się ani słowem.
119
RS
- Spotkałem się z adwokatem, żeby powołać do życia fundację do
prowadzenia spraw i utrzymania stron w Internecie. Dodatkowo zadbałem
o nagranie materiału. Tak więc można będzie obejrzeć go w telewizji lub
na kasetach wideo zakupionych przez internetowe zamówienie -
kontynuował, po czym nerwowo zakasłał. - Poza tym poczyniłem już kro-
ki w celu przeprowadzenia się do Seattle. Chciałbym tu zamieszkać na
stałe.
Jessica starała się nie okazywać tego, jak bardzo poruszyły ją
wyjaśnienia Dylana. Co prawda, nie wiedziała jeszcze, do czego zmierza,
jednak sam fakt, że tak dokładnie dzielił się z nią swoimi nowinami,
wystarczył, żeby uświadomiła sobie, jak bardzo go kocha. Okazało się, że
ten mężczyzna, którego błędnie przyrównała do swojego byłego męża,
okazał się zupełnie innym człowiekiem.
Czy mamy szanse na wspólne życie? zastanawiała się, słuchając
Dylana.
Wtedy na nowo ogarnęły ją wątpliwości. Przecież on nadal do
niczego się nie zobowiązał ani nawet nie wyznał jej, że ja kocha. A do
tego miała dodatkowy powód do niepokoju - podejrzenie, że jest w ciąży.
Starała się trzymać swoje uczucia pod kontrolą, ale było jej coraz trudniej.
- Wygląda na to, że byłeś bardzo zajęty w czasie, gdy ja pojechałam
do Nowego Jorku. Zdołałeś załatwić już tyle spraw...
Dylana ogarnęła panika. Zwątpił w to, czy jego wysiłek rzeczywiście
zakończy się powodzeniem.
- Została jeszcze jedna sprawa, którą dotychczas się nie zająłem -
oznajmił i szybko pocałował ja w usta.
120
RS
Ujął w dłonie twarz ukochanej i spojrzał jej głęboko w oczy.
Bezmierna miłość, którą do niej czuł, prawie go przerastała. W tej chwili
ona przesłoniła mu cały świat.
- Jessiko... Bardzo cię kocham. Tak mi przykro, że cię raniłem, że nie
potrafiłem powiedzieć ci tego, co chciałaś usłyszeć. Ale mogę to
powiedzieć teraz. Nic nie mogło mnie bardziej przestraszyć, niż myśl, że
mógłbym cię stracić na zawsze - oświadczył, nie czekając na odpowiedz. -
Zrobiłem wszystko, co mogłem. Pokazałem ci, że zaangażowałem się w
plany, o których rozmawialiśmy i że chcę pomóc tym wszystkim ludziom
w potrzebie. Nie mam wątpliwości co do tego, że mój projekt musi być na
stałe realizowany tutaj w Seattle. Teraz jest pora na moją ostatnią decyzję -
wyznał tajemniczo.
Sięgnął do kieszeni marynarki. Palcami wyczuł najpierw aksamitne
pudełko, a potem monetę. Wyjął tę ostatnią i pokazał zaskoczonej
dziewczynie.
- To jest mój szczęśliwy pieniążek. Zróbmy zakład. Rzucę ją i jeśli
będzie na wierzchu orzeł, to zgodzisz się natychmiast wyjść za mnie za [ Pobierz całość w formacie PDF ]