[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zrobił krok w jej kierunku. Pomimo wyczerpania w jej oczach
zabłysło światełko. Ogarnęła go wewnętrzna radość, gdy zobaczył, jak na
nią działa. Kiedy się do niego zbliżyła, w jego sercu zakiełkowały
niezrozumiałe uczucia.
- Chcę, żebyś pojechała do domu i odpoczęła.
- Robię to co wieczór.
- Wiem, ale spójrz na siebie. Wyglądasz jak duch, masz sińce po
oczyma. - Pogłaskał ją delikatnie kciukiem po policzku. - Przez kilka dni
nie powinnaś przyjeżdżać do szpitala, tylko porządnie wypocząć.
- Nie jestem zmęczona bardziej niż ty. Pojadę wieczorem do domu i
wrócę tu jutro rano.
- Nalegam.
- Nie zmusisz mnie, żebym się trzymała od was z daleka. Nie
mogłabym. Chcę być z Bellą i z tobą.
Raffaele westchnął. Potrafiła być uparta. Jej wygląd zmylił go już na
samym początku. Nigdy by nie przypuszczał, że ta szczupła, delikatna
istota ma kręgosłup ze stali i że ukrywa w sobie wielkie serce zdolne do
dawania.
- Raffaele'u? - Wyrwała go z zamyślenia.
- Tak?
- Wróć ze mną na noc do domu. Ty również potrzebujesz odpoczynku.
Przecież nie spałeś od czterech dni.
- Nie mogę.
- Nie pomożesz Marii, jeśli opadniesz z sił. Wróć ze mną. Tylko na
jedną noc. Proszę.
W odpowiedzi na błagalny wyraz jej twarzy pogładził ją po policzku.
Wtuliła się w jego dłoń i pocałowała ją, przyprawiając go o dreszcz.
Potrzebował jej tak bardzo jak ona jego.
- Chodz, pojedziemy razem do domu - powiedział, przytulając ją do
siebie. Pomimo wewnętrznej potrzeby czuwania przy siostrze, zwyciężyło
w nim zmęczenie i senność oraz chęć zapomnienia się przy Lanie.
Pózniej, gdy znalazł się w holu rezydencji, zaskoczyło go, jak dobrze
się tu poczuł. Pomimo że nikt nie bywał tu przez całe dnie, Lanie udało się
utrzymać nastrój zamieszkanego domu.
Raffaele zamknął drzwi wejściowe i lekkim krokiem wbiegł na
schody, kierując się do sypialni, przez której uchylone drzwi sączyło się
ciepłe światło. Lany nie było w pokoju, ale usłyszał zza ściany odgłos
lejącej się wody.
Błyskawicznie zrzucił z siebie ubrania i wpadł do łazienki.
Najwyrazniej ona rozbierała się w podobnym pośpiechu, gdyż zastał
ją tylko w jedwabnym szlafroczku. Wrzucała do wanny korzennie
pachnące sole i pochylała się, mieszając wodę.
- Pomyślałam, że najpierw zechcesz się trochę odprężyć.
Raffaele wymamrotał niezrozumiałą odpowiedz.
- Wejdz - poinstruowała.
- A dołączysz do mnie? - spytał, zanurzając się w bulgoczącej
pachnącej wodzie.
- Oczywiście. Jak inaczej mogłabym ci rozmasować napięte ramiona?
- Uśmiechnęła się i postawiła na brzegu wanny olejek. - Co ty na to?
- Zwietny pomysł - westchnął, czując na plecach kojące uderzenia
biczów wodnych.
Lana rozwiązała pasek szlafroczka, który spłynął na podłogę. Raffaele
wbił w nią wzrok, podziwiając długie szczupłe nogi, delikatną linię bioder,
wąską talię i zgrabne piersi. Na jego oczach jej sutki stwardniały, prężąc
się zachęcająco. Cała krew spłynęła mu w dolne partie ciała.
Od kiedy poznał Lanę, praktycznie przez cały czas był pobudzony.
Nigdy żadna kobieta tak na niego nie działała.
- Zrób mi trochę miejsca i przesuń się odrobinę do przodu -
wyszeptała mu do ucha i wślizgnęła się do wanny, siadając za jego
plecami i obejmując go udami.
Usłyszał, jak bierze olejek i poczuł na ramionach cudowną siłę jej
dłoni. Masowała go długimi, okrężnymi ruchami, rozluzniając zdrętwiałe
mięśnie szyi, karku, ramion i kręgosłupa. Powoli napięcie go opuszczało i
Raffaele zaczął się odprężać.
Następnie jej ręce owinęły go w pasie, a piersi przywarły do jego
pleców. Spokojnymi ruchami zaczęła masować mu brzuch i klatkę
piersiową, po czym przeniosła się niżej.
Raffaele uspokoił jej rękę, obrócił się i posadził ją sobie na kolanach,
naprowadzając na siebie. Ciepło jej łona rozpaliło go do czerwoności. Nie
chciał się jednak spieszyć. Pragnął odwlec cudowny moment spełnienia.
- Teraz moja kolej.
Wycisnął na dłoń olejek i zaczął nim smarować jej ramiona i plecy.
Jej szczupłość nieprzyjemnie go zaskoczyła. Czyżby aż tak schudła przez
ostatni tydzień? Ogarnęło go poczucie winy, że nie zauważył, że nie dba o
siebie. Nałożył olejek na kształtne wzgórki jej piersi, pieszcząc je i
drażniąc sutki.
Poruszyła biodrami i jęknęła z podniecenia.
- Jeszcze, chcę jeszcze.
ROZDZIAA DZIESITY
Leżeli przytuleni w łóżku. Ich oddechy powróciły do normy. A serca
biły spokojnym rytmem. Cała przyszłość Lany zależała teraz od
Raffaele'a. Czy jego pożądanie odzwierciedla choć po części jego uczucia?
Nie dowie się, jeśli nie zapyta.
- Raffaele'u?
- Hm? - Musnął ustami jej kark.
- Zastanawiam się.
- Si?
Odsunął się od niej nieznacznie i Lanę ogarnęło złe przeczucie.
Odgoniła je i ciągnęła dalej.
- Chodzi mi o opiekę nad Bellą.
- Mów dalej - zachęcił ją głosem, w którym wyczuła niepokój.
- Nie sądziłam, że tak się w niej zakocham. Skradła mi serce. Wiem,
że teraz nie mogę jej wiele zaoferować, ale chciałabym być obecna w jej
życiu. Wspierać ją.
Raffaele wstał z łóżka i stanął przed nią, prezentując się jak wspaniały
marmurowy posąg wyrzezbiony przez samego Michała Anioła.
Zmarszczył brwi i utkwił w niej spojrzenie stalowych oczu.
- Chcesz powiedzieć, że zmieniłaś zdanie?
- Wiem, że to może tak wyglądać, ale przemyśl to. Bella potrzebuje
obojga rodziców. Nie dość, że miała trudny start w życie, to od samego
początku będzie ją wychowywała niania, może nawet kilka opiekunek.
Ona potrzebuje bliskich, którzy będą ją kochali, którzy zawsze przy niej
będą.
- Jak byliby rodzice? - Raffaele przeciął dłonią powietrze. - Dość!
Bella miałaby przy sobie dwoje kochających rodziców, gdyby Kyle nie
wracał tamtego dnia do ciebie. Gdybyś była dobrą żoną, zauważyłabyś, że
wasze małżeństwo umarło. Powinnaś była dać mu rozwód, kiedy wasz
związek zaczął się rozpadać.
- Jak możesz tak mówić? Nie wiedziałam, że coś jest nie tak. Byłam
pewna, że Kyle mnie kocha.
Kiedy się dowiedziała, że jest bezpłodna, dała mu wolną drogę.
Zaproponowała, żeby od niej odszedł, ale zdecydowanie odmówił.
- Wierzyłam, że jego wyjazdy są związane z pracą. Jedyne czemu
jestem winna, to że nie zauważyłam, kiedy się zaczął oddalać. Nie
potrafiłam tego dostrzec, ponieważ za bardzo byłam pogrążona w
rozpaczy.
- I uważasz, że jest ci winien to dziecko? Dlatego umierając, dał ci je?
- rzucił oskarżycielsko.
Ta rozmowa zeszła na złe tory. Raffaele przekręcał jej słowa, a ona
nie umiała mu udowodnić, jak bardzo się myli. To prawda. Kyle po
śmierci podarował jej to, czego najbardziej na świecie pragnęła. Dziecko.
Spędzenie z Bellą kilku dni na oddziale wcześniaków otworzyło na [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szkicerysunki.xlx.pl
Zrobił krok w jej kierunku. Pomimo wyczerpania w jej oczach
zabłysło światełko. Ogarnęła go wewnętrzna radość, gdy zobaczył, jak na
nią działa. Kiedy się do niego zbliżyła, w jego sercu zakiełkowały
niezrozumiałe uczucia.
- Chcę, żebyś pojechała do domu i odpoczęła.
- Robię to co wieczór.
- Wiem, ale spójrz na siebie. Wyglądasz jak duch, masz sińce po
oczyma. - Pogłaskał ją delikatnie kciukiem po policzku. - Przez kilka dni
nie powinnaś przyjeżdżać do szpitala, tylko porządnie wypocząć.
- Nie jestem zmęczona bardziej niż ty. Pojadę wieczorem do domu i
wrócę tu jutro rano.
- Nalegam.
- Nie zmusisz mnie, żebym się trzymała od was z daleka. Nie
mogłabym. Chcę być z Bellą i z tobą.
Raffaele westchnął. Potrafiła być uparta. Jej wygląd zmylił go już na
samym początku. Nigdy by nie przypuszczał, że ta szczupła, delikatna
istota ma kręgosłup ze stali i że ukrywa w sobie wielkie serce zdolne do
dawania.
- Raffaele'u? - Wyrwała go z zamyślenia.
- Tak?
- Wróć ze mną na noc do domu. Ty również potrzebujesz odpoczynku.
Przecież nie spałeś od czterech dni.
- Nie mogę.
- Nie pomożesz Marii, jeśli opadniesz z sił. Wróć ze mną. Tylko na
jedną noc. Proszę.
W odpowiedzi na błagalny wyraz jej twarzy pogładził ją po policzku.
Wtuliła się w jego dłoń i pocałowała ją, przyprawiając go o dreszcz.
Potrzebował jej tak bardzo jak ona jego.
- Chodz, pojedziemy razem do domu - powiedział, przytulając ją do
siebie. Pomimo wewnętrznej potrzeby czuwania przy siostrze, zwyciężyło
w nim zmęczenie i senność oraz chęć zapomnienia się przy Lanie.
Pózniej, gdy znalazł się w holu rezydencji, zaskoczyło go, jak dobrze
się tu poczuł. Pomimo że nikt nie bywał tu przez całe dnie, Lanie udało się
utrzymać nastrój zamieszkanego domu.
Raffaele zamknął drzwi wejściowe i lekkim krokiem wbiegł na
schody, kierując się do sypialni, przez której uchylone drzwi sączyło się
ciepłe światło. Lany nie było w pokoju, ale usłyszał zza ściany odgłos
lejącej się wody.
Błyskawicznie zrzucił z siebie ubrania i wpadł do łazienki.
Najwyrazniej ona rozbierała się w podobnym pośpiechu, gdyż zastał
ją tylko w jedwabnym szlafroczku. Wrzucała do wanny korzennie
pachnące sole i pochylała się, mieszając wodę.
- Pomyślałam, że najpierw zechcesz się trochę odprężyć.
Raffaele wymamrotał niezrozumiałą odpowiedz.
- Wejdz - poinstruowała.
- A dołączysz do mnie? - spytał, zanurzając się w bulgoczącej
pachnącej wodzie.
- Oczywiście. Jak inaczej mogłabym ci rozmasować napięte ramiona?
- Uśmiechnęła się i postawiła na brzegu wanny olejek. - Co ty na to?
- Zwietny pomysł - westchnął, czując na plecach kojące uderzenia
biczów wodnych.
Lana rozwiązała pasek szlafroczka, który spłynął na podłogę. Raffaele
wbił w nią wzrok, podziwiając długie szczupłe nogi, delikatną linię bioder,
wąską talię i zgrabne piersi. Na jego oczach jej sutki stwardniały, prężąc
się zachęcająco. Cała krew spłynęła mu w dolne partie ciała.
Od kiedy poznał Lanę, praktycznie przez cały czas był pobudzony.
Nigdy żadna kobieta tak na niego nie działała.
- Zrób mi trochę miejsca i przesuń się odrobinę do przodu -
wyszeptała mu do ucha i wślizgnęła się do wanny, siadając za jego
plecami i obejmując go udami.
Usłyszał, jak bierze olejek i poczuł na ramionach cudowną siłę jej
dłoni. Masowała go długimi, okrężnymi ruchami, rozluzniając zdrętwiałe
mięśnie szyi, karku, ramion i kręgosłupa. Powoli napięcie go opuszczało i
Raffaele zaczął się odprężać.
Następnie jej ręce owinęły go w pasie, a piersi przywarły do jego
pleców. Spokojnymi ruchami zaczęła masować mu brzuch i klatkę
piersiową, po czym przeniosła się niżej.
Raffaele uspokoił jej rękę, obrócił się i posadził ją sobie na kolanach,
naprowadzając na siebie. Ciepło jej łona rozpaliło go do czerwoności. Nie
chciał się jednak spieszyć. Pragnął odwlec cudowny moment spełnienia.
- Teraz moja kolej.
Wycisnął na dłoń olejek i zaczął nim smarować jej ramiona i plecy.
Jej szczupłość nieprzyjemnie go zaskoczyła. Czyżby aż tak schudła przez
ostatni tydzień? Ogarnęło go poczucie winy, że nie zauważył, że nie dba o
siebie. Nałożył olejek na kształtne wzgórki jej piersi, pieszcząc je i
drażniąc sutki.
Poruszyła biodrami i jęknęła z podniecenia.
- Jeszcze, chcę jeszcze.
ROZDZIAA DZIESITY
Leżeli przytuleni w łóżku. Ich oddechy powróciły do normy. A serca
biły spokojnym rytmem. Cała przyszłość Lany zależała teraz od
Raffaele'a. Czy jego pożądanie odzwierciedla choć po części jego uczucia?
Nie dowie się, jeśli nie zapyta.
- Raffaele'u?
- Hm? - Musnął ustami jej kark.
- Zastanawiam się.
- Si?
Odsunął się od niej nieznacznie i Lanę ogarnęło złe przeczucie.
Odgoniła je i ciągnęła dalej.
- Chodzi mi o opiekę nad Bellą.
- Mów dalej - zachęcił ją głosem, w którym wyczuła niepokój.
- Nie sądziłam, że tak się w niej zakocham. Skradła mi serce. Wiem,
że teraz nie mogę jej wiele zaoferować, ale chciałabym być obecna w jej
życiu. Wspierać ją.
Raffaele wstał z łóżka i stanął przed nią, prezentując się jak wspaniały
marmurowy posąg wyrzezbiony przez samego Michała Anioła.
Zmarszczył brwi i utkwił w niej spojrzenie stalowych oczu.
- Chcesz powiedzieć, że zmieniłaś zdanie?
- Wiem, że to może tak wyglądać, ale przemyśl to. Bella potrzebuje
obojga rodziców. Nie dość, że miała trudny start w życie, to od samego
początku będzie ją wychowywała niania, może nawet kilka opiekunek.
Ona potrzebuje bliskich, którzy będą ją kochali, którzy zawsze przy niej
będą.
- Jak byliby rodzice? - Raffaele przeciął dłonią powietrze. - Dość!
Bella miałaby przy sobie dwoje kochających rodziców, gdyby Kyle nie
wracał tamtego dnia do ciebie. Gdybyś była dobrą żoną, zauważyłabyś, że
wasze małżeństwo umarło. Powinnaś była dać mu rozwód, kiedy wasz
związek zaczął się rozpadać.
- Jak możesz tak mówić? Nie wiedziałam, że coś jest nie tak. Byłam
pewna, że Kyle mnie kocha.
Kiedy się dowiedziała, że jest bezpłodna, dała mu wolną drogę.
Zaproponowała, żeby od niej odszedł, ale zdecydowanie odmówił.
- Wierzyłam, że jego wyjazdy są związane z pracą. Jedyne czemu
jestem winna, to że nie zauważyłam, kiedy się zaczął oddalać. Nie
potrafiłam tego dostrzec, ponieważ za bardzo byłam pogrążona w
rozpaczy.
- I uważasz, że jest ci winien to dziecko? Dlatego umierając, dał ci je?
- rzucił oskarżycielsko.
Ta rozmowa zeszła na złe tory. Raffaele przekręcał jej słowa, a ona
nie umiała mu udowodnić, jak bardzo się myli. To prawda. Kyle po
śmierci podarował jej to, czego najbardziej na świecie pragnęła. Dziecko.
Spędzenie z Bellą kilku dni na oddziale wcześniaków otworzyło na [ Pobierz całość w formacie PDF ]